niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 6

"To many do, many problems"




- No więc...- zaczęła tłumaczyć Mai.-Tego dnia co mnie w pewnym sensie zwolnili z bycia aniołem stróżem, załatwiłeś sobie miejsce na liście ludzi już nie do nawrócenia. Jednak... Jakby tu to powiedzieć... Na tej liście nie można zapisać nie ludzi, bo od razu napis zniknie.-
-A co to ma ze mną wspólnego?- zaczynałem się niecierpliwić. -Czemu mi to ona mówi? Czyżby...- pomyślałem o tym, jednak szybko odrzuciłem ten pomysł na bok, bo był zbyt nieprawdopodobny.
- Po zapisaniu Ciebie, napis zniknął.- powiedziała to co było czymś niemożliwym.
- Haha! Jestem człowiekiem. Nie widać?- - Wiesz... Ja nie jestem człowiek, a na niego wyglądam.- zauważyła. Niestety miała rację.
- Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że też nim nie jestem?- zapytałem nie pewnie. Wszystko wali się mi na głowę, pomyślałem.
- Na to wygląda...- powiedziała ze współczującym wzrokiem oraz smutkiem, który zawsze jej towarzyszył.

Teraz

Nie jestem człowiekiem, ta myśl cały czas chodziła mi w głowie, ale nie umiałem jej przyswoić. Skoro nim nie jestem to czym? Aniołem? Upadłym? A może wampirem? Chwila, wampiry nie lubią słońca a ja cały czas chodzę za dnia. Wilkołakiem? Nie, bo bym chyba wiedział o tym, że się zmieniam w czasie pełni, co nie? Czy nie? To czym ja do cholery jestem?! Nosz... Czemu nie mam numeru do Mai? Właściwie... Czy ona ma wogóle telefon? Hmmm... Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, a jako że nie było Evelynn byłem zmuszony do ruszenia czterech liter i otwirzenia drzwi. W chwili otwierania drzwi za nimi przez szparę ujrzałem fioletiwe kosmyki, a jakiś czas później widać było już całą Mai.
- Co ty tu robisz?-zapytałem zaskoczony.
- Pomagam w rozwiązaniu życiowej rozkminy pewnego człowieka- odpowiedziała z... UŚMIECHEM. Po raz pierwszy zobaczyłem ją uśmiechniętą i muszę przyznać, że wolałbym częściej taką widywać Mai.
- Czyli wiesz kim lub czym jestem?- zadałem kolejne pytanie, podświadomie dalej przyglądając się uśmiechniętej fioletowowłosej.
- Tak-
- Więc?- ponaglałem ją.
- Jesteś hm... jakby tu to powiedzieć. Bękartem inaczej dzieckiem anioła i upadłego. - zaczęła tłumaczyć.-Jednak to nie jest powód dla którego upadli się na Ciebie tak uwzięli. Chodzi głównie o twoje pochodzenie. Widzisz... Jesteś synem nie dość, że archanielicy to jeszcze... hmm Nie wiem jak upadli nazywają swoich przywódców...-
Kiedy skończyła moje oczy były chyba rozmiaru 5 złotych, a może i nawet większe. Nagle poczułem dziwny wiatr za sobą i ujrzałem przerażenie w wiecznie smutnych oczach Mai. Kiedy obróciłem się zobaczyłem nikogo innego jak Ninę.
- Widzę, że wreszcie się dowiedziałeś kim jesteś, a teraz pozwól że Cię zabiorę do Twojego nowego domu.- powiedziała prosto z mostu moja była.
- Chyba śnisz, że Ci tak po prostu pozwolę go zabrać.- odpowiedziała fioletowooka jednocześnie stając przede mną. <WoW Cas dziewczyny się o Ciebie kłócą. Cas: O h*j ja stąd lepiej spi*rdalam. A: Boisz się, że skończysz jak Elsword. C: Taaa, ale on cchyba nawet gorszej sytuacji. Bo jak wybierze Aishę to Eve go zabije i na odwrót, a jak spierdoli to obie go zabiją. A: Najlepsze wyjście to iluminati. C:...>
- On idzie ze mną!- krzyknęła czarnowłosa, a w jej ręce coś zaczęło się pojawiać.
- Po moim trupie.- odpowiedziała anielica <tego jeszcze określenia Mai nie używałam...> i po chwili obie miały przywołane miecze w ręce.
- To może ja ten.. no... sobie pójdę?- pomyślałem próbując dostać się do swojego pokoju. Jednak obie stały mi na drodze do mojej kryjówki. Po krótkim czasie zaczęła się walka... o mnie. 
-Czy powinienem się z tego cieszyć czy raczej bać?- zapytałem się w myślach. Nina rzuciła się pierwsza na przeciwniczkę i spróbowała... odciąć jej skrzydła? - Chwila... Kiedy Mai ujawniła swoje skrzydła?- Jednak fioletowowłosa z łatwością sparowała cios i przy okazji zadała jej małą ranę na brzuchu. < ku*wa przefarbować jej tylko włosy na czarno i zostawić kawałek grzywki, a następnie obciąć włosy. Tadam! Cosplay Fiory gotowy.> Upadła lekko skrzywiła się, a następnie znowu zaatakowała, jednak i ten atak został obroniony oraz odbity, dzięki czemu pojawiła się kolejna rana na jej ciele. Właściwie cała walka na tym polegała, że po chyba 30 próbach zaatakowania przez Ninę, ta posiadała tyle samo ran. Mimo tego że były małe, ale nie płytkie i było ich dużo, dziewczyna powoli zaczynała się wykrwawiać. Anioł mimo tego, że może żyć wiecznie to łatwo go zabić. Jednak zwykły anioł się odrodzi, chyba że odetnie się im skrzydła, ale wtedy odradzają się jako człowiek. Za to upadłe umierają i stają się duchami. 
Nina widząc swoje rany przeraziła się i wściekła odeszła.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~+~*~*


Czy tylko mi się wydaje, że ten rozdział jest chyba najdłuższym rozdziałem w CWaRD? 
Mai: W końcu pisałaś go... miesiąc!!! 
Ćśś... xD Magda potrafi pisać śm 3 miechy xD W dodatku ważne, że w końcu to napisałam.
PS: Jeśli dam radę napisać cały CWaRD to będzie miał tylko około 10 rozdziałów. Niezbyt długie opowiadanie... ale no cóż. Nie będę tego gunwa przedłużać, bo to nic nie da.

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 5

"Czas na ujawnienia "

Fioletowo włosa dalej siedziała cicho i patrzała w pustą przestrzeń, a ja stałem z nadzieją, że w końcu poznam odpowiedzi na przynajmniej kilka pytań, które rodzą się w mojej głowie. Jednak zanim ona wreszcie się odezwała zabrzmiał dzwonek, a Mai popędziła na lekcję. 'Ja i tak Ci nie dam spokoju dopóki się nie dowiem o co w tym wszystkim do cholery chodzi.' Postanowiłem, powoli idąc w stronę klasy od historii. 'Czemu mi nie może po prostu powiedzieć co się dzieje? Czyżby to jakaś tajemnica? Więc dlaczego to mnie dotyczy? Wszystko jest jakieś dziwne odkąd Mai się pojawiła.' Rozmyślania przerwał mi widok UCZĄCEJ się klasy. 'Sprawdzian mamy czy co?' Usiadłem na swoim miejscu i wziąłem przykład od reszty, bo jeszcze się okaże, że o czymś nie wiem. 'Chwila... Od kiedy to mi zależy na ocenach? W dodatku jak mam o czymkolwiek wiedzieć, skoro nawet na lekcjach nie słucham?' Śmiech... Kiedy się obróciłem w stronę źródła dźwięku, ujrzałem fioletowo włosą, jednak nie wyglądała jakby było jej do śmiechu, ale wydawał mi się jakiś znajomy. W dodatku to nie brzmiał radośnie, a raczej tak wrednie jakby się nabijała ta osoba z kogoś. Dopiero teraz spostrzegłem zdziwiony wzrok Mai, który wbiła we mnie.
-Czy ty... słyszałeś ten śmiech?- zapytała ponownie zasłaniając twarz swoimi fioletowymi włosami, przez które dalej wbijała we mnie wzrok. Jej ciemnofioletowe oczy przebijały się przez jej gęste włosy o tym samym kolorze, lecz w jasnym odcieniu.
- Tak, słyszałem. Przecież od tego mam uszy.- odpowiedziałem, posyłając jej wzrok mówiący "Jesteś Idiotką". Na co Mai odpowiedziała tak samo poniżającym wzrokiem.
- Ten śmiech należy do pewnej upadłej anielicy.- zaczęła, a po chwili wahania wyciągnęła z mojego plecaka zeszyt od matematyki i otworzyła na rysunku Niny.- To była ona.-
-Fajnie, że jej tutaj nigdzie nie widać.-zauważyłem i najwidoczniej była to głupia odpowiedź, przynajmniej zdaniem fioletowo włosej.
-Idioto, anioły posługują się magią i w dodatku ona jest aniołem, więc ludzie jej nie widzą.-
- To czemu widziałem ją dzisiaj? W dodatku widzę także Ciebie.- najwidoczniej Mai była zaskoczona moim pytaniem, jednak zanim odpowiedziała rozbrzmiał dzwonek. Kartkówka. Kolejna jedynka. Jakże udany dzień. Jednak dowiedziałem się czegoś dziwnego po lekcjach od Mai. To było wręcz śmieszne, bo nie miało sensu. Ale po kolei. Wróćmy do szkoły...

Szkoła, godzina 14.27
Nareszcie koniec lekcji. Już założone słuchawki, gdy nagle słyszę:
- Cas! Czekaj!- odwracam się i widzę Mai. Jak teraz jej się lepiej przyjrzałem to zauważyłem, że coś dziwnego się z nią dzieje. Jakby coś przez ubranie prześwitywało.<Cycki cholera widzisz wiesz? Mai: Chciałby. Pfff...>
- O co chodzi?- zapytałem z moim typowym, znudzonym wzrokiem.
- Jak już wiesz jestem twoim aniołem stróżem i tutaj nie jestem dlatego, bo chcę.- zaczęła, a ja już zaciekawiony się wpatrywałem w nią i uważnie słuchałem.
- Ale dlaczego tu jesteś?- popychany ciekawością zacząłem ją popędzać.
- No więc...-

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 4

"Tu umierają anioły"


<powracamy do perspektywy Cas'a>


Byłem wściekły jak zawsze gdy ktoś obraża Ninę, jednak nie spodziewałem się takiej mojej reakcji na słowa Mai. Uniosłem rękę, a po chwili było słychać jęk bólu fioletowowłosej. <... to... dziwnie brzmi, ale kij z tym> Jednak to nie moja ręka ją uderzyła, bo ja nawet jej nie dotknąłem. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale to wyglądało tak jakby uderzyło Mai powietrze. 'Co jest nie tak z moim mózgiem?' Zastanawiałem się. Jednak jak zobaczyłem, że fioletowo oka rozciera policzek i zobaczyłem czerwony ślad to zrozumiałem, że to nie była żadna halucynacja. Spojrzałem w jej oczy, lecz ona patrzyła na coś za moimi plecami. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było. 'A może po prostu ja tej osoby nie widzę, ale Mai tak?'  Jednak nie miałem jak się jej zapytać, ponieważ ona ze łzami w oczach uciekła cicho powtarzając "Przegrałam". 'O co jej chodzi?' Pytałem się w myślach. Po chwili wróciła Evelynn. Wyglądała normalnie, ale widziałem w jej oczach przerażenie. To był chyba najdziwniejszy dzień w moim życiu, więc nic dziwnego że ledwo co się położyłem się na łóżku, a już spałem. 
Następnego dnia obudziłem się i zobaczyłem znajomą twarz, ale nie to nie była moja siostra, a zmarła Nina. Przestraszony szybko wstałem i odszedłem jak najdalej od niej. Widząc moją reakcję zrobiła smutną minę, lecz jej oczy nie były takie jak kiedyś. W ogóle wyglądała całkiem inaczej i te skrzydła... 'Wygląda tak jak na moim rysunku.' Zauważyłem zaskoczony. 
- Kim ty jesteś?- zapytałem się dziewczyny z nadzieją, która z drugiej strony mnie przerażała. Bałem się, że to naprawdę Nina, że się zmieniła w...
- Jak to kim? To ja Nina. - odpowiedziała z uśmiechem, który zapewne miał mnie uspokoić, ale był też taki wredny. 'Wygląda była z czegoś zadowolona... Chodzi o Mai? Ale czemu?' - Chodziło Ci zapewne o to CZYM aktualnie jestem, a jestem tak zwanym upadłym aniołem. Jednak to tylko brednie, że upadłe są złe. Tak naprawdę te zwykłe anioły...- urwała i się skrzywiła na myśl o nich.- Im nie można ufać. Może i wyglądają tak niewinnie, ale tak naprawdę gdy stracisz czujność wbiją Ci nóż w plecy.- zakończyła to z takim nie smakiem na twarzy, ale coś mi mówiło, że tak naprawdę kłamie. Po chwili odeszła, a ja szybko musiałem przygotować się do szkoły. Cały czas w mojej głowie kołotało pytanie "Czemu mnie okłamała?"
'Kolejny dzień pełen cierpienia.' Z taką myślą wszedłem do klasy, jednak czegoś mi brakowało. Usiadłem na swoim miejscu przy oknie i się rozpakowałem. 'Chwila... A gdzie ta blondi i Mai?' Dopiero wtedy dostrzegam ich brak. Jednak chwilę przed przybyciem nauczyciela wparowała zdyszana fioletowo włosa. Jednak coś było w niej dziwnego, a mianowicie jej twarz była zasłonięta przez włosy. Po jakimś czasie nie pytając o zgodę usiadła obok mnie i szybko się rozpakowała. Właśnie w tej samej chwili weszła nasza wychowawczyni i zaczęła nawijać o jakiejś uroczystości, która odbędzie się w przyszłym tygodniu. Jak można było się tego spodziewać praktycznie cała klasa rozmawiała całkowicie innych rzeczach. Wyjątki stanowili tylko Ci co byli zainteresowani tym o czym pani mówi oraz ja i Mai. Jednak niezbyt słuchałem o co chodzi. Nagle Mai spadł długopis, którego nie wiedzieć czemu używała. Kiedy się po niego schylała musiała odsłonić włosy, żeby go zobaczyć i jakimś cudem zobaczyłem jej twarz... która nie przypominała jej twarzy. Była cała poobijana, brudna i w niektórych miejscach można było zobaczyć resztki zaschniętej krwi, a dodatkowo jej oczy były całe czerwone, zapewne od płaczu. 
- Co Ci się stało?- zapytałem jej szeptem, gdy już wróciła do swoich poprzednich zajęć. Jednak w odpowiedzi tylko pokręciła głową w nieznanym mi przekazie. 'Co się tutaj do cholery dzieje? Najpierw rysunki, potem Nina, a teraz pobita Mai...' Zastanawiałem się w myślach, a kiedy wreszcie lekcja dobiegła końca poszedłem do miejsca w którym dawno nie byłem. Zszedłem po schodach na pierwsze piętro, a następnie wszedłem do trzecich drzwi po lewej. Jak na przerwę było tam strasznie cicho, ale nikogo to nie dziwi. W końcu to biblioteka. Przerywał tą ciszę tylko jedynie ledwo słyszalny płacz. Spojrzałem w stronę źródła dźwięku i zobaczyłem nikogo innego jak fioletowowłosą. Ruszyłem w jej stronę, jednak zanim dotarłem na miejsce usłyszałem jej głos:
-Odejdź stąd...- przystanąłem na chwilę. Widziałem jej łzy leżące na podłodze i miałem wrażenie, że coś jest nie tak.
- Co się stało?- spytałem w tym samym czasie, co ponowiłem wędrówkę do fioletowowłosej. Ona nic nie odpowiadała, więc i ja w milczeniu szedłem do niej.
- Możesz zostawić mnie w spokoju?- odezwała się w końcu Mai, a ja przecząco pokręciłem głową.- Czemu? Ja... Ja chcę zostać sama.- powiedziała już powoli łamiącym sę głosem.
- A ty mnie zostawiłaś, gdy chciałem zostać sam?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Nie wiedzieć czemu, ale czułem, że to co ona przede mną ukrywa dotyczy też mojej osoby.

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 3

"Nie wszystkie anioły są dobre"
                                         Morgana



Perspektywa Mai
Okolice mieszkania Nightsky'ów
14.59




'Głupio mi, bo to ja sprawiłam, że inni zaczęli krzywdzić Cas'a, jednak z drugiej strony to przez niego jest teraz tak jak jest.' Toczyłam w myślach wewnętrzną walkę ludzkiej natury z anielską. Straciłam posadę anioła stróż Cas'a przez jego wieczną żałobę, bo rada nie rozumiała i nigdy nie zrozumie jak trudno goją się takie rany.
"Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
I miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała."
Ten fragment pewnego wiersza często chodził mi po głowie odkąd się jego nauczyłam za życia. 'Tęsknię za nim...'

72 lata temu, miejsce nieznane

- Mai co się tak ociągasz?- popędził mnie różowowłosy chłopak, który stał jakieś 10 centymetrów ode mnie.
- Poprostu czekam na TWOJĄ siostrę?- odpowiedziałam podkreślając przedostatnie słowo, a po chwili obejrzałam się za kuzynką. Była jakieś 15 metrów od nas. Usiadłam na chwilę na ziemi i zaczekałam na różowowłosą. Cała nasza trójka była pozbawiona rodziców, lecz tylko ja wiedziałam jak to się stało. Jak można było się domyślić wpłynęło to na moje zachowanie, a w moich oczach zawsze można było zobaczyć smutek choć na twarzy mogłam mieć uśmiech od ucha do ucha. Gdzie szliśmy? Nigdzie, cały czas wałęsaliśmy się od miasta do wsi albo na odwrót. Szukaliśmy schronienia, ale nigdy nam nie pozwolo zostać na dłużej. Mieliśmy tylko miejsca na tymczasowy odpoczynek. Tym razem był nim stary zamek. Był poniszczony ale chronił od zimna. Emily widząc go odrazu zapomniała o zmęczeniu.
- Pobawmy się! Ja i Mai będziemy księżniczkami, a ty Natsu będziesz rycerzem!- zarządziła różowowłosa z radością w oczach.
- Jestem za!- poprał ją brat.
- Ja? Księżniczką? Czyś ty na mózg upadła? Ja chcę być...- zastanowiłam się przy okazji rozglądając się po pustym pomieszczeniu. W pewnej chwili zobaczyłam wizerunek anioła. Był niesamowity. Piękna, długa, biała szata i do tego ogromniaste skrzydła o tym samym kolorze ze złotymi zakończeniami. 'To był pierwszy raz gdy zapragnęłam zostać po śmierci aniołem.' Od tego czasu stałam się pobożna i każdego dnia się modliłam. Jednak coś musiało zaburzyć nam błogi spokój...
Tydzień po naszym przybyciu do zabytku bawili się jak zwykle w jakieś zabawy. Ja siedziałam sama w ukryciu i się modliłam. W momencie gdy skończyłam tę czynność zauważyłam, że idzie jakiś facet i ma nóż. Szybko pobiegłam do kuzynostwa ostrzec, lecz przyszłam za późno. Już dobierał się do Emily i olewał Natsu.
- Zostaw ją!- krzyknęłam, ten na mnie spojrzał z rozbawieniem i puścił dziewczynę. Zaczął się do mnie zbliżać. - Uciekajcie! - kazałam bliźniakom, a ci z nie chęcią mnie posłuchali.
- Och jakie to szlachetne...- zadrwił mężczyzna.
- Nie wolni zabijać. - powiedziałam łapiąc za medalik, który kiedyś mi podarowała mama.
- Mam do czynienia z dzieckiem, które uważa, że Bóg je uratuje. - zaśmiał się przyszły człowiek. - Zaskoczę Cię. Bóg nie isntnieje.-
- Istnieje, musi istnieć!- upierałam się i nie zwątpiłam w to nawet gdy w mojej piersi był nóż. Ostatkiem sił wydukałam kilka słów.- Boże... miej ich...w.. opiece.-
- Żałosne- skomentował mój oprawca i wbił głębiej narzędzie zbrodni.

Teraźniejszość

Nagle usłyszałam myśli Cas'a. 'Nie,nie,nienienienienienienie' Powtarzałam w myślach, gdy pędziłam po schodach na piąte piętro. Wpadłam jak burza do jego mieszkania, a następnie pokoju. Stał na parapecie.
'Żegnajcie' Usłyszałam w głowie, akurat w tej chwili gdy go przytuliłam do siebie i po chwili sprowadziłam na podłogę. Zamknęłam okno i gdy na niego spojrzałam widziałam żal.
- Czemu? Czemu nie pozwoliłaś mi to w końcu zakończyć? Ty nic nie rozumiesz! Ty nie wiesz jak ja się czuję i ile przeżyłem!- zaczął na mnie krzyczeć, a ja w spokoju tego słuchałam.
- Wiem, więcej niż myślisz...- powiedziałam smutno, patrząc na rysunek na którym byłam ja. Chciałam go wziąć do ręki, ale chłopak mi go zabrał.
- Tak? Niby co wiesz? Znasz mnie od dwóch dni!- 
- Wiem co kryją długie rękawy na twoich rękach. Nawet nie wiesz ile razy widziałam jak się to okaleczasz. Wiem, że od przedwczoraj czujesz jakby ktoś Ciebie opuścił, a nawet kto...-
- Co? Jak to? Kto?- był zaskoczony jakby odkrył, że może rozmawiać z duchem. Chociaż tak właśnie jest. Ja w odpowiedzi pokazałam na rysunek w jego ręce.
- Ja- jedno słowo, a ile potrafi zmienić.
- Powinnaś zmienić dilera.- skwitkował czarnowłosy. I wiecie co? Zaśmiałam się. Pierwszy raz od kiedy umarłam.
- My anioły nie możemy ćpać, dementorze. - powiedomiłam go.
- A opuszczać swoich podopiecznych?- zadał to pytanie, którego się bałam.
- Nie opuściłam Ciebie. Poprostu straciłeś anioła stróża.-
- Poprostu?!- wydawał się być poirytowany tym co powiedziałam.
- Nie będę kłamać. Z własnej winy spowodowałeś to, że Rada spisała Ciebie na straty i tylko za moją namową dało Ci jedną, jedyną szansę. - podczas mowienia tego patrzałam jemu prosto w oczy.- Twoja żałoba po Ninie do tego doprowadziła, ale podświadomie dalej walczyłeś o życie. Ten drugi rysunek... Wiem, nakrzyczysz na mnie jak zawsze, ale... ona nie była taka jak myślisz...-
Był wściekły, ale nie krzyczał na mnie tylko uniósł rękę. 'On u-u-uderzy mnie?'

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Sorry, not sorry Cas, ale jeszcze się pomęczysz w tym swoim ukochanym mieście, gdzie umierają anioły, a na ich miejsce rodzą demony.
Mai: Skończ
Ok. Jeeeny Mai taka pobożna omg. To straszne ;_;

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 2

"Czasem anioł musi odejść."



Następnego dnia gdy wszedłem do klasy na moim miejscu siedziała nie tylko fioletowowłosa, ale też jakaś ruda dziewczyna.
-Wynocha to moje miejsce.- zwracałem się głównie do rudej, ale ta siedziała cicho z uśmiechem na ustach.
- To znajdź sobie nowe miejsce? My tu teraz siedzimy. Z tego co wiem dementorzy pilnują wiezienia w Azkabanie, więc wypad.<Hari Pota wita hyhy>- powiedziała Mai z wrednym uśmiechem na ustach. Cała klasa ryknęła śmiechem.
-Hahaha bardzo śmieszne... A teraz wypad.- dawałem im wyraźnie d zrozumienia, że nie mam humoru na takie rzeczy.
-Bo co?- zapytała się fioletowooka.
- No właśnie. Inaczej nas potraktujesz pocałunkiem dementora?- odezwała się ze śmiechem rudowłosa. '"Olej je" tak pewnie podpowiedziałby mi mój anioł stróż.' Pomyślałem i po prostu usiadłem jak najdalej od nich. W tym samym momencie weszła nauczycielka od fizyki. 'Było blisko.' Kiedy o tym pomyślałem zobaczyłem że Mai się zaśmiała. ' Mam wrażenie jakby ona czytała mi w myślach... Nie to głupie.' Zaczęła się lekcja, a ja niestety siedziałem przy ścianie, więc musiałem udawać, że słucham. Tak naprawdę tylko obserwowałem co się dzieje i zauważyłem, że coś jest nie tak z tymi dwoma dziewczynami. 'Chwila! Przecież ta ruda musi być nowa, więc czemu nie było wokół niej żadnego zamieszania?'<Mai: On dopiero teraz to ogarnął? Idiota... N: Bywa...>
Kiedy lekcja się skończyła szybko spakowałem się i złapałem za plecak. Pech chciał, że rysunek fioletowowłosej anielicy wypadł mi prosto pod nogi... Mai. 'Już nie żyję.' Dziewczyna podniosła go i gdy zobaczyła anielicę... 'Ona... płacze?' Szybko pozbierała się po chwili słabości, jednak widziałem ten sam ból i smutek w oczach jaki ma anioł na rysunku. Do końca wszystkich lekcji rozmyślałem nad reakcją Mai. Już miałem iść do domu, gdy nagle zobaczyłem Evelynn czekającą na mnie przed wyjściem ze szkoły. Jak zawsze uśmiechnięta jednak widziałem ten smutek w oczach gdy mnie widziała. Martwiła się o mnie bardziej od matki, bo dla niej liczyła się tylko praca i pieniądze. Już miałem do niej podejść, ale jakieś chłopaki mnie ubiegli. Nigdy nie przyglądałem się tym co się wtedy działo, ale tym razem przeczucie kazało mi co innego niż zwykle. Zobaczyłem, że moja siostra kręci przecząco głową, a oni ją do czegoś przekonywali. Po jakimś czasie skinęła na tak i spojrzała na mnie przez ten tłum przepraszającym wzrokiem, na co machnąłem ręką i poszła z nimi gdzieś. Założyłem słuchawki i ruszyłem do domu. Sam. 'Czemu to tak bardzo boli? Kiedyś tak nie było... Ciekawe gdzie ją zabrali... I czemu mam złe przeczucia?' Rozmyślania jak zwykle mi coś przerwało, a tym razem ktoś do mnie dzwonił. Odebrałem jednak gdy chciałem wypowiedzieć zwykłe "halo" usłyszałem dziwne odgłosy.
- Pomocy...- łamiący się głos Evelynn dotarł do moich uszu.
- COŚCIE JEJ ZROBILI WY GNOJKI??!!- krzyknąłem do telefonu.
- Spokojnie wróci cała, ale czy zdrowa... Nic nie obiecuję.- głos chłopaka brzmiał tak jadowicie. Miałem ochotę jak najszybciej pobiec do nich i ich stłuc, ale nie wiedziałem gdzie. Stchórzyłem i... rozłączyłem się. Pobiegłem jak najszybciej do domu. 'Czemu zawsze kogoś mi bliskiemu musi stawać się krzywda?! Dlaczego to nie mogę być ja?!' Wpadłem do mieszkania niczym huragan i po prostu zamknąłem się w pokoju, a następnie zacząłem płakać. Po jakimś czasie się ogarnąłem i wyjąłem jedną z moich najulubieńszych rzeczy na świecie- żyletki, a następnie wypełniłem mój zwyczaj poprawiania moich blizn. Nie pomagało. Nic nie wystarczało. 'Klamka zapadła.' Pomyślałem, a na potwierdzenie tego otworzyłem okno i usiadłem na parapecie. Nie chciałem odejść z tego świata dopóki choć ogólnie nie będę wiedzieć co stracę. Dzięki temu będzie mnie to boleć jeszcze bardziej. 'To piękne miasto zanieczyszczone przez kochaną fabrykę stojącą nie daleko, które sprawia mi tyle bólu. Mieszkańcy, którzy udają innych ludzi uważając, że tak będzie lepiej. Robiący czasem rzeczy na przekór swej naturze. Dzieciaki myślące, że życie jest piękne niczym marzenie. Anioły które opuszczają swoich podopiecznych w najgorszym momencie. Żegnajcie.' Wstałem i...

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Awww Jestem zadowolona z końcówki i z Casa dementora :3
Mai: Ef by ujęła ich jako zakapturzone istoty.
Taaa, ale one nie dają takich zajebistych pocałunków od których dusza Ci ulatuje do nieba. xD

poniedziałek, 25 maja 2015

Witam! + postacie

Tak sobie siedzę i myślę "kurde mało tutaj postów, a może zrobię coś nowego i się przywitam?" Dlaczego nowego? Bo na ŻADNYM się jeszcze nie witałam... jakoś nie chciało mi się? Nie. Po prostu bardziej się skupiałam na pisaniu niż witaniu. A więc: WITAM! Rozdział 1 miał się pojawić 2 tygodnie temu, ale... moja kochana Miku nie ma coś ostatnio czasu na betowanie i no cóż, dopiero jakiś czas temu postanowiłam, że nie będę korzystać z jej pomocy(no chyba że jakieś literówki itp, ja tego nie umiem zawsze wyłapać x.x) i od tej niedzieli wieczorem postaram się co tydzień wrzucać rozdział. Co z tego wyjdzie Nie wiem, ale obiecuję że następne 4 rozdziały NA PEWNO się pojawią na czas. Ci co mnie znają to wiedzą, że przeważnie Mai mi towarzyszy, ale coś mi zniknęła i za cholerę jej znaleźć nie mogę.Może napisze trochę o mnie. Jestem Neko Echia i choruję na rozdwojenie jaźni(stąd się wzięła moja kochana, mini Mai Mai: Spierdzielaj od mojego wzrostu >.> N:Mai wróciła! Gdzie cholero byłaś? Hę? Przyznaj się! Mai: Łaziłam sobie po drzewach... N: nie wierzę Ci :* M: A kij Ci w odbyt N: A tobie... wiesz kto :) M: Chciałby -.-) Co jeszcze bym mogła powiedzieć? A! Moja wyobraźnia jest tak bardzo zryta, że jeśli napiszę jakiegoś one-shota to nie obiecuję, że będzie on...hm... normalny. Wiem, że to opowiadanie jest strasznie emowate jak narazie, ale no cóż sama jestem emo, więc czego by tu się spodziewać? xD Dobra, koniec biadolenia czas na postacie!



Imię: Castiel
Nazwisko: Nightsky 
Wiek: Prawie 18. 
Wzrost: 187 cm 
Rasa: No w sumie już wiadomo, że nie człowiek... 
Ciekawostki: 
-Ma na prawej ręce specjalną dziarę w kształcie serca. 
-Nie lubi swojego pełnego imienia. 
-Przed pojawieniem się Niny zachowywał się jak... Jak Cas z moich innych opowiadań. 
-Wiem, że większość z tych ciekawostek jest jakby dla Was no... Nie ciekawa. Jednak może zaskoczy Was fakt, że... A będę wredna i nie powiem 😇 





Imię: Mai 
Nazwisko: Musicrose 
Wiek: Oficjalnie 18 
Wzrost: 163 cm. 
Rasa: Anioł Stróż. 
Ciekawostki: 
(Może tu Was chociaż zaskoczę...) 
-Na szyi zawsze nosi medalik, który sobie kupiła podczas pierwszej wyprawy na ziemię jako anioł. Oczywiście jest poświęcony. 
-Co ciekawe podczas swoich pobytów na ziemi nie zawsze bywała taka grzeczniutka (Mai aka Szatan powraca!) 
-Ma w swojej jakże "bardzo poukładanej" główce taką jedną świruskę zwaną Aśką aka Neko-banan, aka poj**aniec, aka taidiotkacozostałajejosobistymdiabełkiem. 
-The end of this s**t. 





Imię: Evelynn 
Nazwisko: Nightsky 
Wiek: 17. 
Wzrost: 173 cm. 
Rasa: Człowiek. 
Ciekawostki: 
-Jest chyba najdelikatniejszą postacią w tym opowiadaniu. 
-Wbrew pozorom jest zwariowaną osobą o niezłym poczuciu humoru. 
-Nic sobie nie zrobiła po akcji z chłopakami. 





Imię: Nina 
Nazwisko: Winddarf. 
Wiek: 18. 
Wzrost: 175 cm. 
Rasa: Upadły Anioł. 
Ciekawostki: (Nikogo chyba tym nie zaskoczę) 
-Nie posiadała uczuć nawet przed śmiercią. Była z Casem, bo... Czemu nie? 
-Nie lubię jej. 
-Nie będę, więc się o niej rozpisywać. 
-Kropka. 
-Nienawiści. 





PONIŻSZE POSTACIE ZOSTAŁY NIEDAWNO PRZEZE MNIE I GABI STWORZONE! NIE PYTAJCIE O NAZWISKO JEŚLI JE KOJARZYCIE! BO PRAWDOPODOBNIE DOBRZE MYŚLICIE O TYM KTO JEST ICH OJCEM! (Mai: Levi? A: Maiuś... Wiesz. Nas nosem masz takie dwie fajne, fioletowe gały, a nad nim jeszcze fajniejsze płaskie czoło. Przed sobą masz najza**bistrzą ścianę na świecie. Więc weź tą zaje**stością pi**dolnij sobie w to jeszcze fajniejsze, płaskie czoło. *smile*) 



Imię: Miho 
Nazwisko: (Tu Was zaskoczę!) Smith 
Wiek: 17. 
Wzrost: 170 cm. 
Rasa: Nieznana, ale prawdopodobnie człowiek lub naćpana kretynka z gniazdem na głowie. 
Ciekawostki: 
-Kocha koty. 
-Lubi ją takie fajne tygryso-rekino coś z DS SW. 
-Ma na szyi naszyjnik z koteckiem. 
-Wali ludziom prosto z mostu najboleśniejszą prawdę. 
-Jej pierwszy i ostatni (prawdopodobnie) chłopak zerwał z nią, gdyż zapytała się jego dlaczego wygląda jak ciota. 
-Bardziej troszczy się o innych niż o siebie. Nawet jeśli to sprawi jej ból to zrobi wszystko by inni byli szczęśliwi. 
-Uwielbia się przytulać. 
-Zamorduje każdego co obrazi lub skrzywdzi jej młodszą siostrę. 



Imię: Yui. 
Nazwisko: Smith. 
Wiek: 10. 
Wzrost: 154 cm. 
Rasa: Nieznana, ale prawdopodobnie człowiek lub też prawa ręka samego Szatana aka Mai. 
Ciekawostki: 
-Posiada lisią maskę i katanę. 
-Często zachowuje się jakby to ona była tą starszą, a nie Miho. 
-Uwielbia wilki. 
-Zdarza jej się zachowywać jak psychopatka. 
-Tak jak w przypadku Miho tyle, że zamorduję każdego kto skrzywdzi jej starszą siostrę. 
-Ma little kompleksy związane z jej wzrostem

Postacie także będą w zakładce "Postacie"

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 1

"Każda rana się zagoi, ale blizny pozostają na zawsze."


Siedziałem sam w swoim pokoju i miałem wrażenie jakbym kolejną bliską osobę stracił. Nie słyszałem już od dwóch godzin głosu mojego sumienia. Nawet gdy otwierałem okno i stawałem na parapecie nic. 'Czyżbym stracił sumienie?' Pytałem się w myślach, ale nikt mi nie odpowiadał. Cały czas po śmierci Niny miałem wrażenie, że mimo odpychania od siebie wszystkich ktoś cały czas przy mnie był. 'Pewnie gdybym powiedział to Evelynn zaczęłaby mnie przekonywać, że to mój anioł stróż. Jednak jak dla mnie to głupie, przecież anioły podobno nas chronią i w dodatku jak można nie zauważyć istoty z ogromnymi białymi skrzydłami?!' Cały czas oszukiwałem siebie, że to Nina się mną po śmierci opiekuje, ale wiem już że byłem w błędzie. Nina by mnie z własnej woli nie opuściłaby.
-Cas, zaraz obiad!- usłyszałem głos mojej siostry. Jak z jakiegoś transu wybudzony spojrzałem na to co robiłem i ujrzałem rysunek anioła. Dokładniej fioletowowłosej dziewczyny z niesamowitymi, białymi skrzydłami o głowę większymi od niej samej. Była strasznie niska, na oko miała niewiele ponad metr. Jak się na nią patrzało wyglądała jak dziecko, ale gdy się przyjrzało jej twarzy widziało się ból. Ogromny ból, cierpienie i...smutek. Do końca dnia zastanawiałem się kim ona jest, ale nic mi do głowy nie przychodziło.
Kolejny dzień. 8.00
Powolnym krokiem wszedłem do klasy i pierwszą rzeczą jaką ujrzałem była grupka uczniów skupiona wokół czegoś lub kogoś. Jednak mało mnie to obchodziło usiadłem na swoim miejscu i wyglądałem przez okno olewając świat.
- Przepraszam...- oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić w tym. Z westchnieniem spojrzałem na osobę, ktora mi przerwała. 'Jestem jakimś medium czy jasnowidzem?' Zaskoczony zapytałem siebie w myślach, jednocześnie patrząc na dziewczynę idealnie pasującą do tej z mojego wczorajszego rysunku.
- Jeśli musisz...- odpowiedziałem już opanowując zdziwienie. Dziewczyna usiadła na krześle obok i przygotowała się do lekcji, która regulaminowo powinna się już rozpocząć. Jeszcze przez jakiś czas trwał harmider w klasie, aż w końcu raczył łaskawie przyjść nauczyciel od matematyki. Rozpoczęła się lekcja, a ja słuchając jednym uchem tego co się dzieje i rysując coś znowu podświadomie rozmyślałem nad tym dziwnym uczuciem. 'A może... Nie... Chociaż może Evelynn ma rację, że mam... znaczy miałem anioła stróża. Jednak z tego co wiem oni nie odchodzą od swoich podopiecznych. Może coś się jemu stało? Ale co?' Nagle wybudził mnie czyiś dotyk. Spojrzałem pytająco na fioletowowłosą, a ta ruchem głowy wskazała na nauczyciela.
- Odpowie pan Nightsky czy dalej będzie pan coś rysować w swoim zeszycie?- podszedł i zabrał mi zeszyt. 'Cholera, a co jeśli znowu narysowałem tą anielicę?'- Hmm... Masz doprawdy talent, chłopcze, ale to nie plastyka żeby rysować zmarłych w postaci upadłych aniołów.- Oddał mi zeszyt, a gdy spojrzałem na rysunek ujrzałem...' Nie możliwe... Przecież ona była dobra! To jest chore!' Spakowałem się szybko i wyszedłem z klasy. Słyszałem jak za mną pan krzyczy, ale musiałem się gdzieś schować. Przyśpieszyłem kroku i po krótkim czasie dotarłem do mojej ulubionej kryjówki w szkole. Był nim stary schowek na narzędzia ogrodnicze, jednak nikt ich już nie używał ponieważ szkoła już nie dba o podwórko jak dawniej. Wyciągnąłem zeszyt od matematyki i otworzyłem na tej samej stronie co rysunek. 'To nie możliwe.' Pomyślałem i przetarłem oczy, ale rysunek upadłego anioła nie znikał. Co było w nim najstraszniejsze? To że tym upadłym aniołem była Nina. 'Czemu nieznajomą dziewczynę narysowałem jako anioła, a moją zmarłą dziewczynę jako upadłą?' W kółko zadawałem sobie to pytanie.
- Może podświadomie czujesz, że jednak nie była taka jak myślisz?- usłyszałem czyjś głos. Okazała się nią ta nowa dziewczyna.
- NIC NIE WIESZ O NINIE!- krzyknąłem na nią. Byłem wściekły. 'Jak może ona coś takiego mówić o mojej dziewczynie ?!' Spojrzałem na nią, wyglądała jakby była przestraszona moim wybuchem złości. Jednak zauważyłem, że jest do niego przyzwyczajona. 'Przecież tak krzyczałem tylko na swojego anioła stróża...' Kiedy to pomyślałem jej oczy wyrażały jeszcze większy smutek niż przed chwilą. Po chwili uciekła, a po jakimś czasie zmusiłem się do pójścia na lekcję. Reszta lekcji minęła mi już normalnie, ale dopiero na ostatniej lekcji dowiedziałem się jak ta dziwna fioletowooka się nazywa. Mai Musicrose. 'Czemu wydaje mi się ona taka znajoma?' To pytanie chodziło mi po głowie aż do zaśnięcia.


Prolog

Pewnego dnia wcześnie rano, pewna czarnowłosa kobieta właśnie  prowadziła samochód, a obok niej siedział chłopak, który miał  zaciągnięty kaptur swojej bluzy tak, że ledwie było mu widać jego  błękitne oczy. Wpatrywał się znudzonym spojrzeniem zza szyby, z pewnym  momencie lewy rękaw bluzy lekko się zsunął i ujawnił blizny po ranach,  które zapewne zrobił sobie on sam. W tym samym samochodzie siedziała  młoda fioletowowłosa dziewczyna o równie pięknych fioletowych oczach,  która patrzyła smutnym wzrokiem na chłopaka, jakby chciała wiedzieć ile  razy jeszcze go zawiedzie...Chyba raczej niewiele, pomyślała, ponieważ  niedługo pewnie znajdą kogoś na moje miejsce, albo...nie, nie będę  krakać.
- Miłego dnia kochanie!- krzyknęła czarnowłosa synowi, kiedy zaparkowała samochód.
Chłopak  wysiadł z samochodu, nawet nie odpowiadając na pożegnanie matki i  powędrował do budynku w którym mieściło się najlepsze liceum w kraju.  Jednak dla niego teraz to już bez znaczenia... Tuż za nim szła  dziewczyna, która jechała z nim w samochodzie na tylnym miejscu, jednak  on starał się ją olewać. Patrząc jak niektórzy chowali się przed  nauczycielami za murami szkoły, zapewne paląc tam papierosy, zamyślił  się. Po cholerę tu chodzę, myślał, przecież to jedynie strata czasu,  przecież życie... i tak jest nudne i do niczego. Fioletowooka słysząc  jego myśli zagryzła zęby, aby się nie rozpłakać. "Jak ja mam mu pomóc",  pytała siebie w myślach. "Nie widzi mnie, nie słyszy. Żadnego kontaktu.  Kiedyś jakoś mnie  słuchał, a teraz zamknął się w sobie tak, że nawet ja nic nie jestem w  stanie zrobić..."  Niebieskooki wszedł do budynku i z perspektywy  przeciętnego obserwatora  zniknął w tłumie, jednak ona dalej szła za nim. Miała nadzieję, że  jakoś poradzi sobie i pomoże mu, jednak on cały czas olewał ją. Ale  cóż się dziwić? Zamknął się w sobie po śmierci Niny i nic nie pomagało, w  dodatku nie widział dziewczyny. To nie tak, że ją olewał, po  prostu dla wszystkich była mitycznym stworzeniem, którego nawet nie  zobaczą choć istnieje. Dobrze myślicie. Jest ona aniołem stróżem tego  chłopaka. Niestety mimo to jej nie widzi i tylko czasami może usłyszeć  jej głos w myślach znanym też u ludzi jako sumienie lub rozsądek. Jednak  on za każdym razem olewał fioletowooką i robił to co według niego jemu  pomagało.
Lekcje skończyły się wyjątkowo wcześnie, a mama  chłopaka nadal była w pracy, więc musiał wracać do domu pieszo. Podczas  powrotu do domu, miał założone słuchawki na uszach, a dziewczyna cicho  dreptała za nim do domu, wiedząc już co się szykuje. Jako, że na pewno  będzie w domu sam, znów zrobi sobie te okropne rzeczy i zamknie się w  swoim pokoju.  Faktycznie, dom okazał się pusty. Chłopak zamknął się u siebie, rzucił plecak byle gdzie i ze szpary w  podłodze pod dywanem wyciągnął nóż. Zdjął bluzę, ukazując swoje czarne  włosy oraz w całej okazałości swoje "dzieła" na rękach. Na każdej miał  tak zwane drabinki i widać było, że robił je już od dłuższego czasu.  Zaczął dorabiać sobie kolejne "szczeble". Najpierw na lewej, a potem na  prawej i gdy już był na przed ramieniu można było zobaczyć starannie  zrobione serce. Na chwilę się zatrzymał i już miał je poprawić, lecz  wtedy usłyszał głos fioletowookiej.
- Wiem, że nie dasz rady o niej zapomnieć, ale choć spróbuj się pogodzić  z jej śmiercią. Zobaczysz kiedyś może...- nie dokończyła, bo przerwał jej.
- Cały czas to powtarzasz! Ty nic nie rozumiesz! Nikt mi jej nie zastąpi!- krzyknął
Zrezygnowana patrzyła więc jak dokańcza to co mu przerwała.
Gdyby on wiedział jaka ona była naprawdę... Jednak on w to nigdy mi nie  uwierzy, pomyślała smutno dziewczyna. Po chwili nagle zaczęła się od  niego oddalać, lecz ona tylko posmutniała.
Już czas.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Betowała moja najukochańsza Miku-chan <3
Mai: Która i tak jest zła za zrobienie emo Casa.
Iii tam xD Kochaniutka pewnego dnia może wpadnie mi do głowy pomysł na nornalnego Casa w roli głównego bohatera, ale jak na razie ni mom xD Ogromne dzięki Mikuś <3 Uświadomiłaś mi jak bardzo jestem do niczego jeśli chodzi o pisanie ;_;