niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 2

"Czasem anioł musi odejść."



Następnego dnia gdy wszedłem do klasy na moim miejscu siedziała nie tylko fioletowowłosa, ale też jakaś ruda dziewczyna.
-Wynocha to moje miejsce.- zwracałem się głównie do rudej, ale ta siedziała cicho z uśmiechem na ustach.
- To znajdź sobie nowe miejsce? My tu teraz siedzimy. Z tego co wiem dementorzy pilnują wiezienia w Azkabanie, więc wypad.<Hari Pota wita hyhy>- powiedziała Mai z wrednym uśmiechem na ustach. Cała klasa ryknęła śmiechem.
-Hahaha bardzo śmieszne... A teraz wypad.- dawałem im wyraźnie d zrozumienia, że nie mam humoru na takie rzeczy.
-Bo co?- zapytała się fioletowooka.
- No właśnie. Inaczej nas potraktujesz pocałunkiem dementora?- odezwała się ze śmiechem rudowłosa. '"Olej je" tak pewnie podpowiedziałby mi mój anioł stróż.' Pomyślałem i po prostu usiadłem jak najdalej od nich. W tym samym momencie weszła nauczycielka od fizyki. 'Było blisko.' Kiedy o tym pomyślałem zobaczyłem że Mai się zaśmiała. ' Mam wrażenie jakby ona czytała mi w myślach... Nie to głupie.' Zaczęła się lekcja, a ja niestety siedziałem przy ścianie, więc musiałem udawać, że słucham. Tak naprawdę tylko obserwowałem co się dzieje i zauważyłem, że coś jest nie tak z tymi dwoma dziewczynami. 'Chwila! Przecież ta ruda musi być nowa, więc czemu nie było wokół niej żadnego zamieszania?'<Mai: On dopiero teraz to ogarnął? Idiota... N: Bywa...>
Kiedy lekcja się skończyła szybko spakowałem się i złapałem za plecak. Pech chciał, że rysunek fioletowowłosej anielicy wypadł mi prosto pod nogi... Mai. 'Już nie żyję.' Dziewczyna podniosła go i gdy zobaczyła anielicę... 'Ona... płacze?' Szybko pozbierała się po chwili słabości, jednak widziałem ten sam ból i smutek w oczach jaki ma anioł na rysunku. Do końca wszystkich lekcji rozmyślałem nad reakcją Mai. Już miałem iść do domu, gdy nagle zobaczyłem Evelynn czekającą na mnie przed wyjściem ze szkoły. Jak zawsze uśmiechnięta jednak widziałem ten smutek w oczach gdy mnie widziała. Martwiła się o mnie bardziej od matki, bo dla niej liczyła się tylko praca i pieniądze. Już miałem do niej podejść, ale jakieś chłopaki mnie ubiegli. Nigdy nie przyglądałem się tym co się wtedy działo, ale tym razem przeczucie kazało mi co innego niż zwykle. Zobaczyłem, że moja siostra kręci przecząco głową, a oni ją do czegoś przekonywali. Po jakimś czasie skinęła na tak i spojrzała na mnie przez ten tłum przepraszającym wzrokiem, na co machnąłem ręką i poszła z nimi gdzieś. Założyłem słuchawki i ruszyłem do domu. Sam. 'Czemu to tak bardzo boli? Kiedyś tak nie było... Ciekawe gdzie ją zabrali... I czemu mam złe przeczucia?' Rozmyślania jak zwykle mi coś przerwało, a tym razem ktoś do mnie dzwonił. Odebrałem jednak gdy chciałem wypowiedzieć zwykłe "halo" usłyszałem dziwne odgłosy.
- Pomocy...- łamiący się głos Evelynn dotarł do moich uszu.
- COŚCIE JEJ ZROBILI WY GNOJKI??!!- krzyknąłem do telefonu.
- Spokojnie wróci cała, ale czy zdrowa... Nic nie obiecuję.- głos chłopaka brzmiał tak jadowicie. Miałem ochotę jak najszybciej pobiec do nich i ich stłuc, ale nie wiedziałem gdzie. Stchórzyłem i... rozłączyłem się. Pobiegłem jak najszybciej do domu. 'Czemu zawsze kogoś mi bliskiemu musi stawać się krzywda?! Dlaczego to nie mogę być ja?!' Wpadłem do mieszkania niczym huragan i po prostu zamknąłem się w pokoju, a następnie zacząłem płakać. Po jakimś czasie się ogarnąłem i wyjąłem jedną z moich najulubieńszych rzeczy na świecie- żyletki, a następnie wypełniłem mój zwyczaj poprawiania moich blizn. Nie pomagało. Nic nie wystarczało. 'Klamka zapadła.' Pomyślałem, a na potwierdzenie tego otworzyłem okno i usiadłem na parapecie. Nie chciałem odejść z tego świata dopóki choć ogólnie nie będę wiedzieć co stracę. Dzięki temu będzie mnie to boleć jeszcze bardziej. 'To piękne miasto zanieczyszczone przez kochaną fabrykę stojącą nie daleko, które sprawia mi tyle bólu. Mieszkańcy, którzy udają innych ludzi uważając, że tak będzie lepiej. Robiący czasem rzeczy na przekór swej naturze. Dzieciaki myślące, że życie jest piękne niczym marzenie. Anioły które opuszczają swoich podopiecznych w najgorszym momencie. Żegnajcie.' Wstałem i...

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Awww Jestem zadowolona z końcówki i z Casa dementora :3
Mai: Ef by ujęła ich jako zakapturzone istoty.
Taaa, ale one nie dają takich zajebistych pocałunków od których dusza Ci ulatuje do nieba. xD

poniedziałek, 25 maja 2015

Witam! + postacie

Tak sobie siedzę i myślę "kurde mało tutaj postów, a może zrobię coś nowego i się przywitam?" Dlaczego nowego? Bo na ŻADNYM się jeszcze nie witałam... jakoś nie chciało mi się? Nie. Po prostu bardziej się skupiałam na pisaniu niż witaniu. A więc: WITAM! Rozdział 1 miał się pojawić 2 tygodnie temu, ale... moja kochana Miku nie ma coś ostatnio czasu na betowanie i no cóż, dopiero jakiś czas temu postanowiłam, że nie będę korzystać z jej pomocy(no chyba że jakieś literówki itp, ja tego nie umiem zawsze wyłapać x.x) i od tej niedzieli wieczorem postaram się co tydzień wrzucać rozdział. Co z tego wyjdzie Nie wiem, ale obiecuję że następne 4 rozdziały NA PEWNO się pojawią na czas. Ci co mnie znają to wiedzą, że przeważnie Mai mi towarzyszy, ale coś mi zniknęła i za cholerę jej znaleźć nie mogę.Może napisze trochę o mnie. Jestem Neko Echia i choruję na rozdwojenie jaźni(stąd się wzięła moja kochana, mini Mai Mai: Spierdzielaj od mojego wzrostu >.> N:Mai wróciła! Gdzie cholero byłaś? Hę? Przyznaj się! Mai: Łaziłam sobie po drzewach... N: nie wierzę Ci :* M: A kij Ci w odbyt N: A tobie... wiesz kto :) M: Chciałby -.-) Co jeszcze bym mogła powiedzieć? A! Moja wyobraźnia jest tak bardzo zryta, że jeśli napiszę jakiegoś one-shota to nie obiecuję, że będzie on...hm... normalny. Wiem, że to opowiadanie jest strasznie emowate jak narazie, ale no cóż sama jestem emo, więc czego by tu się spodziewać? xD Dobra, koniec biadolenia czas na postacie!



Imię: Castiel
Nazwisko: Nightsky 
Wiek: Prawie 18. 
Wzrost: 187 cm 
Rasa: No w sumie już wiadomo, że nie człowiek... 
Ciekawostki: 
-Ma na prawej ręce specjalną dziarę w kształcie serca. 
-Nie lubi swojego pełnego imienia. 
-Przed pojawieniem się Niny zachowywał się jak... Jak Cas z moich innych opowiadań. 
-Wiem, że większość z tych ciekawostek jest jakby dla Was no... Nie ciekawa. Jednak może zaskoczy Was fakt, że... A będę wredna i nie powiem 😇 





Imię: Mai 
Nazwisko: Musicrose 
Wiek: Oficjalnie 18 
Wzrost: 163 cm. 
Rasa: Anioł Stróż. 
Ciekawostki: 
(Może tu Was chociaż zaskoczę...) 
-Na szyi zawsze nosi medalik, który sobie kupiła podczas pierwszej wyprawy na ziemię jako anioł. Oczywiście jest poświęcony. 
-Co ciekawe podczas swoich pobytów na ziemi nie zawsze bywała taka grzeczniutka (Mai aka Szatan powraca!) 
-Ma w swojej jakże "bardzo poukładanej" główce taką jedną świruskę zwaną Aśką aka Neko-banan, aka poj**aniec, aka taidiotkacozostałajejosobistymdiabełkiem. 
-The end of this s**t. 





Imię: Evelynn 
Nazwisko: Nightsky 
Wiek: 17. 
Wzrost: 173 cm. 
Rasa: Człowiek. 
Ciekawostki: 
-Jest chyba najdelikatniejszą postacią w tym opowiadaniu. 
-Wbrew pozorom jest zwariowaną osobą o niezłym poczuciu humoru. 
-Nic sobie nie zrobiła po akcji z chłopakami. 





Imię: Nina 
Nazwisko: Winddarf. 
Wiek: 18. 
Wzrost: 175 cm. 
Rasa: Upadły Anioł. 
Ciekawostki: (Nikogo chyba tym nie zaskoczę) 
-Nie posiadała uczuć nawet przed śmiercią. Była z Casem, bo... Czemu nie? 
-Nie lubię jej. 
-Nie będę, więc się o niej rozpisywać. 
-Kropka. 
-Nienawiści. 





PONIŻSZE POSTACIE ZOSTAŁY NIEDAWNO PRZEZE MNIE I GABI STWORZONE! NIE PYTAJCIE O NAZWISKO JEŚLI JE KOJARZYCIE! BO PRAWDOPODOBNIE DOBRZE MYŚLICIE O TYM KTO JEST ICH OJCEM! (Mai: Levi? A: Maiuś... Wiesz. Nas nosem masz takie dwie fajne, fioletowe gały, a nad nim jeszcze fajniejsze płaskie czoło. Przed sobą masz najza**bistrzą ścianę na świecie. Więc weź tą zaje**stością pi**dolnij sobie w to jeszcze fajniejsze, płaskie czoło. *smile*) 



Imię: Miho 
Nazwisko: (Tu Was zaskoczę!) Smith 
Wiek: 17. 
Wzrost: 170 cm. 
Rasa: Nieznana, ale prawdopodobnie człowiek lub naćpana kretynka z gniazdem na głowie. 
Ciekawostki: 
-Kocha koty. 
-Lubi ją takie fajne tygryso-rekino coś z DS SW. 
-Ma na szyi naszyjnik z koteckiem. 
-Wali ludziom prosto z mostu najboleśniejszą prawdę. 
-Jej pierwszy i ostatni (prawdopodobnie) chłopak zerwał z nią, gdyż zapytała się jego dlaczego wygląda jak ciota. 
-Bardziej troszczy się o innych niż o siebie. Nawet jeśli to sprawi jej ból to zrobi wszystko by inni byli szczęśliwi. 
-Uwielbia się przytulać. 
-Zamorduje każdego co obrazi lub skrzywdzi jej młodszą siostrę. 



Imię: Yui. 
Nazwisko: Smith. 
Wiek: 10. 
Wzrost: 154 cm. 
Rasa: Nieznana, ale prawdopodobnie człowiek lub też prawa ręka samego Szatana aka Mai. 
Ciekawostki: 
-Posiada lisią maskę i katanę. 
-Często zachowuje się jakby to ona była tą starszą, a nie Miho. 
-Uwielbia wilki. 
-Zdarza jej się zachowywać jak psychopatka. 
-Tak jak w przypadku Miho tyle, że zamorduję każdego kto skrzywdzi jej starszą siostrę. 
-Ma little kompleksy związane z jej wzrostem

Postacie także będą w zakładce "Postacie"

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 1

"Każda rana się zagoi, ale blizny pozostają na zawsze."


Siedziałem sam w swoim pokoju i miałem wrażenie jakbym kolejną bliską osobę stracił. Nie słyszałem już od dwóch godzin głosu mojego sumienia. Nawet gdy otwierałem okno i stawałem na parapecie nic. 'Czyżbym stracił sumienie?' Pytałem się w myślach, ale nikt mi nie odpowiadał. Cały czas po śmierci Niny miałem wrażenie, że mimo odpychania od siebie wszystkich ktoś cały czas przy mnie był. 'Pewnie gdybym powiedział to Evelynn zaczęłaby mnie przekonywać, że to mój anioł stróż. Jednak jak dla mnie to głupie, przecież anioły podobno nas chronią i w dodatku jak można nie zauważyć istoty z ogromnymi białymi skrzydłami?!' Cały czas oszukiwałem siebie, że to Nina się mną po śmierci opiekuje, ale wiem już że byłem w błędzie. Nina by mnie z własnej woli nie opuściłaby.
-Cas, zaraz obiad!- usłyszałem głos mojej siostry. Jak z jakiegoś transu wybudzony spojrzałem na to co robiłem i ujrzałem rysunek anioła. Dokładniej fioletowowłosej dziewczyny z niesamowitymi, białymi skrzydłami o głowę większymi od niej samej. Była strasznie niska, na oko miała niewiele ponad metr. Jak się na nią patrzało wyglądała jak dziecko, ale gdy się przyjrzało jej twarzy widziało się ból. Ogromny ból, cierpienie i...smutek. Do końca dnia zastanawiałem się kim ona jest, ale nic mi do głowy nie przychodziło.
Kolejny dzień. 8.00
Powolnym krokiem wszedłem do klasy i pierwszą rzeczą jaką ujrzałem była grupka uczniów skupiona wokół czegoś lub kogoś. Jednak mało mnie to obchodziło usiadłem na swoim miejscu i wyglądałem przez okno olewając świat.
- Przepraszam...- oczywiście ktoś musiał mi przeszkodzić w tym. Z westchnieniem spojrzałem na osobę, ktora mi przerwała. 'Jestem jakimś medium czy jasnowidzem?' Zaskoczony zapytałem siebie w myślach, jednocześnie patrząc na dziewczynę idealnie pasującą do tej z mojego wczorajszego rysunku.
- Jeśli musisz...- odpowiedziałem już opanowując zdziwienie. Dziewczyna usiadła na krześle obok i przygotowała się do lekcji, która regulaminowo powinna się już rozpocząć. Jeszcze przez jakiś czas trwał harmider w klasie, aż w końcu raczył łaskawie przyjść nauczyciel od matematyki. Rozpoczęła się lekcja, a ja słuchając jednym uchem tego co się dzieje i rysując coś znowu podświadomie rozmyślałem nad tym dziwnym uczuciem. 'A może... Nie... Chociaż może Evelynn ma rację, że mam... znaczy miałem anioła stróża. Jednak z tego co wiem oni nie odchodzą od swoich podopiecznych. Może coś się jemu stało? Ale co?' Nagle wybudził mnie czyiś dotyk. Spojrzałem pytająco na fioletowowłosą, a ta ruchem głowy wskazała na nauczyciela.
- Odpowie pan Nightsky czy dalej będzie pan coś rysować w swoim zeszycie?- podszedł i zabrał mi zeszyt. 'Cholera, a co jeśli znowu narysowałem tą anielicę?'- Hmm... Masz doprawdy talent, chłopcze, ale to nie plastyka żeby rysować zmarłych w postaci upadłych aniołów.- Oddał mi zeszyt, a gdy spojrzałem na rysunek ujrzałem...' Nie możliwe... Przecież ona była dobra! To jest chore!' Spakowałem się szybko i wyszedłem z klasy. Słyszałem jak za mną pan krzyczy, ale musiałem się gdzieś schować. Przyśpieszyłem kroku i po krótkim czasie dotarłem do mojej ulubionej kryjówki w szkole. Był nim stary schowek na narzędzia ogrodnicze, jednak nikt ich już nie używał ponieważ szkoła już nie dba o podwórko jak dawniej. Wyciągnąłem zeszyt od matematyki i otworzyłem na tej samej stronie co rysunek. 'To nie możliwe.' Pomyślałem i przetarłem oczy, ale rysunek upadłego anioła nie znikał. Co było w nim najstraszniejsze? To że tym upadłym aniołem była Nina. 'Czemu nieznajomą dziewczynę narysowałem jako anioła, a moją zmarłą dziewczynę jako upadłą?' W kółko zadawałem sobie to pytanie.
- Może podświadomie czujesz, że jednak nie była taka jak myślisz?- usłyszałem czyjś głos. Okazała się nią ta nowa dziewczyna.
- NIC NIE WIESZ O NINIE!- krzyknąłem na nią. Byłem wściekły. 'Jak może ona coś takiego mówić o mojej dziewczynie ?!' Spojrzałem na nią, wyglądała jakby była przestraszona moim wybuchem złości. Jednak zauważyłem, że jest do niego przyzwyczajona. 'Przecież tak krzyczałem tylko na swojego anioła stróża...' Kiedy to pomyślałem jej oczy wyrażały jeszcze większy smutek niż przed chwilą. Po chwili uciekła, a po jakimś czasie zmusiłem się do pójścia na lekcję. Reszta lekcji minęła mi już normalnie, ale dopiero na ostatniej lekcji dowiedziałem się jak ta dziwna fioletowooka się nazywa. Mai Musicrose. 'Czemu wydaje mi się ona taka znajoma?' To pytanie chodziło mi po głowie aż do zaśnięcia.


Prolog

Pewnego dnia wcześnie rano, pewna czarnowłosa kobieta właśnie  prowadziła samochód, a obok niej siedział chłopak, który miał  zaciągnięty kaptur swojej bluzy tak, że ledwie było mu widać jego  błękitne oczy. Wpatrywał się znudzonym spojrzeniem zza szyby, z pewnym  momencie lewy rękaw bluzy lekko się zsunął i ujawnił blizny po ranach,  które zapewne zrobił sobie on sam. W tym samym samochodzie siedziała  młoda fioletowowłosa dziewczyna o równie pięknych fioletowych oczach,  która patrzyła smutnym wzrokiem na chłopaka, jakby chciała wiedzieć ile  razy jeszcze go zawiedzie...Chyba raczej niewiele, pomyślała, ponieważ  niedługo pewnie znajdą kogoś na moje miejsce, albo...nie, nie będę  krakać.
- Miłego dnia kochanie!- krzyknęła czarnowłosa synowi, kiedy zaparkowała samochód.
Chłopak  wysiadł z samochodu, nawet nie odpowiadając na pożegnanie matki i  powędrował do budynku w którym mieściło się najlepsze liceum w kraju.  Jednak dla niego teraz to już bez znaczenia... Tuż za nim szła  dziewczyna, która jechała z nim w samochodzie na tylnym miejscu, jednak  on starał się ją olewać. Patrząc jak niektórzy chowali się przed  nauczycielami za murami szkoły, zapewne paląc tam papierosy, zamyślił  się. Po cholerę tu chodzę, myślał, przecież to jedynie strata czasu,  przecież życie... i tak jest nudne i do niczego. Fioletowooka słysząc  jego myśli zagryzła zęby, aby się nie rozpłakać. "Jak ja mam mu pomóc",  pytała siebie w myślach. "Nie widzi mnie, nie słyszy. Żadnego kontaktu.  Kiedyś jakoś mnie  słuchał, a teraz zamknął się w sobie tak, że nawet ja nic nie jestem w  stanie zrobić..."  Niebieskooki wszedł do budynku i z perspektywy  przeciętnego obserwatora  zniknął w tłumie, jednak ona dalej szła za nim. Miała nadzieję, że  jakoś poradzi sobie i pomoże mu, jednak on cały czas olewał ją. Ale  cóż się dziwić? Zamknął się w sobie po śmierci Niny i nic nie pomagało, w  dodatku nie widział dziewczyny. To nie tak, że ją olewał, po  prostu dla wszystkich była mitycznym stworzeniem, którego nawet nie  zobaczą choć istnieje. Dobrze myślicie. Jest ona aniołem stróżem tego  chłopaka. Niestety mimo to jej nie widzi i tylko czasami może usłyszeć  jej głos w myślach znanym też u ludzi jako sumienie lub rozsądek. Jednak  on za każdym razem olewał fioletowooką i robił to co według niego jemu  pomagało.
Lekcje skończyły się wyjątkowo wcześnie, a mama  chłopaka nadal była w pracy, więc musiał wracać do domu pieszo. Podczas  powrotu do domu, miał założone słuchawki na uszach, a dziewczyna cicho  dreptała za nim do domu, wiedząc już co się szykuje. Jako, że na pewno  będzie w domu sam, znów zrobi sobie te okropne rzeczy i zamknie się w  swoim pokoju.  Faktycznie, dom okazał się pusty. Chłopak zamknął się u siebie, rzucił plecak byle gdzie i ze szpary w  podłodze pod dywanem wyciągnął nóż. Zdjął bluzę, ukazując swoje czarne  włosy oraz w całej okazałości swoje "dzieła" na rękach. Na każdej miał  tak zwane drabinki i widać było, że robił je już od dłuższego czasu.  Zaczął dorabiać sobie kolejne "szczeble". Najpierw na lewej, a potem na  prawej i gdy już był na przed ramieniu można było zobaczyć starannie  zrobione serce. Na chwilę się zatrzymał i już miał je poprawić, lecz  wtedy usłyszał głos fioletowookiej.
- Wiem, że nie dasz rady o niej zapomnieć, ale choć spróbuj się pogodzić  z jej śmiercią. Zobaczysz kiedyś może...- nie dokończyła, bo przerwał jej.
- Cały czas to powtarzasz! Ty nic nie rozumiesz! Nikt mi jej nie zastąpi!- krzyknął
Zrezygnowana patrzyła więc jak dokańcza to co mu przerwała.
Gdyby on wiedział jaka ona była naprawdę... Jednak on w to nigdy mi nie  uwierzy, pomyślała smutno dziewczyna. Po chwili nagle zaczęła się od  niego oddalać, lecz ona tylko posmutniała.
Już czas.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Betowała moja najukochańsza Miku-chan <3
Mai: Która i tak jest zła za zrobienie emo Casa.
Iii tam xD Kochaniutka pewnego dnia może wpadnie mi do głowy pomysł na nornalnego Casa w roli głównego bohatera, ale jak na razie ni mom xD Ogromne dzięki Mikuś <3 Uświadomiłaś mi jak bardzo jestem do niczego jeśli chodzi o pisanie ;_;