poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 7


Right now i command you to..."


Kolejne dni mijały w sumie spokojnie. Szkoła, dom, jedzenie, kibel, tlen i takie tam inne pierdoły typu picie. Nasza pani szermierz niby cały czas czuwała jednak... Coś było nie tak i chłopak bez problemu to zauważył, jednak o nic nie pytał, bo wiedział, iż i tak nie uzyska odpowiedzi. Aż pewnego dnia, gdy siedzieli w szkole...
Do klasy wpadła zdyszana i przerażona blondynka sprzed tygodnia lub więcej. Spojrzała na Mai.
-Powiedziałaś mu?- zapytała bez ceregieli. Fioletowowłosa pokiwała twierdząco głową.
- Co się stało, Miho?- zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Nie tutaj i bierz, chłoptasia. Szybko.- i wyszła. Po chwili wyszli za nią Mai z Casem wciąż zdziwieni zachowaniem dziewczyny. Miho czekała na nich na dworze, cicho potupując w rytm piosenki, którą cichutko pod nosem nuciła.  Kiedy dwójka do niej podeszła popatrzała znacząco na anielicę, która nie chętnie złapała za rękę Miho oraz położyła wolną rękę na ramię chłopaka, a następnie zamknęła oczy. Poczuła, że grunt zniknął im pod nogami, a lekko zaskoczony chłopak patrzał pod nogi i nimi machał spanikowany. Chwilę byli w powietrzu, ale po krótkim czasie znaleźli się w dziwnym miejscu pełnym... W sumie wszystkich istniejących nadnaturalnych istot. Od malusieńkich wróżek, aż po ogromnych i groźnych <M: Tytanów k**wa. A: Nawet dobry pomysł... Ale wiesz, że wtedy by trzeba było dodać świętą trójcę oraz głazowatą perfekcyjną panią domu? M: Miho będzie miała z kim się pokłócić. A: Ale wiesz jak ona będzie tępić ciotę? M: Wiem... Chcę tego. A: Wtedy będzie miała prze**bane u Mikasy i Erena. M: W sumie... Ale... Ryzykuję. A: Ok. Na twe życzenie, w takich ich zmienię.>  Tytanów.
-Módlmy się byśmy nie spotkali perfekcyjnej Pani Domu.- powiedziała z nadzieją w głosie blondynka.
- Czemu? Co znowu u niego przeskrobałaś?- zapytała Mai udając załamaną.
- A no... Zajumałam mu tą jego jakże wartościową chusteczkę i schowałam. Dalej jej nie znalazł.- uśmiechnęła się zadowolona z siebie dziewczyna.
- Miho... On Ciebie kiedyś zamorduje...-
- W sumie dziwię się że jeszcze tego nie zrobił.- zamyśliła się zdziwiona blondynka.
- Bo posiada sumienie. Plus. Boi się reakcji Yui.- powiedziała to jak coś oczywistego.
-W sumie racja...- miała zamiar coś jeszcze dodać, lecz w tym momencie podszedł do nich dosyć niski chłopak, o krótkich, czarnych włosach i tego samego koloru oczach. -O wilku mowa. Mai... Ratuj mnie...- schowała się za fioletowowłosą. Ta tylko lekko się uśmiechnęła.
-Widzieliście takie blondwłose bachorzysko z moją chustą?- zapytał ze znudzoną twarzą pedant podchodząc do danej dwójki i pół. -Wiesz, że Cię widzę, dziecko?- jego tonacja głosu, nawet na milisekundę nie zmieniła barwy. Cały czas mówił poważnym głosem, a jego wzrok sprawiał, że każdy kto na niego spojrzał i ujrzał ten wzrok obniżał swoją samoocenę do 0. Ciekawi Was czemu ta blondynka mu ukradła tą chustę? Odpowiedź jest prosta. Chce mu pomóc. Wbrew temu jakie są ich relację to ona chce, żeby znowu potrafił czerpać z życia to co najlepsze. Próbuje wywołać w nim różne skrajne uczucia, lecz tylko te złe. Tych dobrych nie wie jak wywołać. Mimo wszystko wierzy, że istnieje sposób, aby mu pomóc.
-Wieeeeeem.- powiedziała z uśmiechem od ucha do ucha wychodząc z kryjówki. - Przyprowadziłam Nowego razem z Mai!- próbowała zmienić temat.
- Widzę.- odpowiedział Levi- Mai, będziesz go uczyć posługiwania się mocą. Miho...-spojrzał blondynkę, a ta tylko się jeszcze szerzej uśmiechnęła. Cicho westchnął jakby zmęczony jej zachowaniem. - Ty go będziesz trenować w sztukach walki.-
-Oki.- odpowiedziała zielonooka z uśmiechem. Już miła zamiar gdzieś pójść z całą resztą, lecz zatrzymał ją głos czarnookiego.
- I jeszcze jedno.- na chwilę przerwał. - Dziś wieczór masz przyjść do mnie z nienagannie białą moją chustą.-I poszedł.
- ŻYJĘ! Jeszcze... ALE ŻYJĘ!- zaczęła krzyczeć ze szczęścia blondynka. Fioletowowłosa tylko pokręciła głową z politowaniem.- Im Alive!- znowu krzyknęła i zaczęła ciągnąć gdzieś dwójkę istot zmuszonych do przebywania z tą kretynką. Po około 10 minutach dotarli do jakieś domu. Miał szare ściany z lekkimi prześwitami niebieskiego i czerwony dach. W skrócie. Nic ciekawego. Kiedy weszli do środka blondynka krzyknęła na cały dom:
-PRZEŻYŁAM!-
Niedługo później na dół zeszła brązowowłosa dziewczyna o tego samego koloru oczach. Była dosyć niską osobą.
- I po co się tak stresowałaś? To było wiadome.- powiedziała znudzona i podeszła do nich.
- Po pierwsze. Poznaj moją młodszą siostrę Yui. Yui to jest Cas.- wskazała na chłopaka.- po drugie. Pewnego dnia się doigram i mnie zamorduje... W dodatku dzisiaj muszę do niego iść i oddać tą chustę...- tutaj jej entuzjazm nagle prysnął i widać było, że nie chce tam iść.
- Miło mi. - powiedziała do Casa i wyciągnęła rękę, a ten ją uścisnął.- Po co cały czas igrasz z ogniem skoro wiesz, że możesz się sparzyć?- zapytała siostrę.
- Bo gdzieś tam wśród tych płomieni czeka prezent, który powoli płonie, lecz nie spłonął całkowicie. Wierzę, że kiedyś uda mi się do niego dotrzeć.- odpowiedziała Miho. Na co w odpowiedzi Yui tylko westchnęła.
- Brzmisz jakbyś była w nim zakochana.- powiedziała od niechcenia brunetka. Blondynka tylko prychnęła w odpowiedzi.
- Emm... Jesteście ludźmi czy to tylko złudzenie?- zapytał niepewnie Cas.
- Można tak powiedzieć.- odpowiedziała Yui.
- Tak w połowie... Ja jestem czymś w stylu wilkołaka, ale w kociej wersji.- zaczęła tłumaczyć Miho.- Z Yui tak samo, ale ona w lisiej wersji plus jest prawą ręką szatana aka Mai.-
-Ha. Ha. Ha.- fioletowooka w odpowiedzi za imitowała śmiech. Miho tylko się uśmiechnęła.
- Aha.- podsumował to chłopak.- A co z tym treningiem i gdzie ja będę spać?-
- Jutro o 8 przyjdę po Ciebie. Spać będziesz tymczasowo u Pedancika, bo tak zarządził Horoshima.- wytłumaczyła Mai i... Wyszła. Blondynka westchnęła, a następnie poszła do swojego pokoju.
- Em... To jak ja do niego trafię?- zapytał Cas.
- Miho pewnie poszła po tą chustę i Ciebie zaprowadzi. Spokojnie. - usiadła na kanapie i zaczęła przeglądać kanały w telewizji. Chłopak usiadł obok niej i nie mając innego wyboru rozglądał się po salonie. Nie był to nie wiadomo jaki nowoczesny pokój. Jedyną nowoczesną rzeczą był telewizor plazmowy wiszący po przeciwnej ścianie. Pod nim stała brązowa komoda, a na niej jakieś dziwne maski. Jedne biało-czerwone, inne niebiesko-białe... Wszystkie w kształcie lisa. Nieopodal stała fioletowa gitara elektryczna podłączona do wzmacniacza. Nie znał się na tym, ale mógł się założyć, iż sporo kosztowała.  Jeszcze dalej stała... Kocia karma? Zaskoczony spojrzał na paczkę kociej karmy. Na jego twarzy po prostu było widać napis "wtf?!".
-Możemy iść...- powiedziała wchodząc do pokoju. Poszła założyć buty, lecz w pewnym momencie spojrzała na chłopaka, który wciąż się gapił na karmę. Uśmiechnęła się.
-To moje.- powiedziała blondynka, a ten na nią spojrzał jak na wariatkę.- Serio. Jestem kotołakiem... Lubię kocią karmę jeść...-
- F**k it! I quit! - powiedział Cas i wyszedł. Miho tylko się roześmiała, a następnie także wyszła z domu.
Cas pędził przodem, a Miho z uśmiechem szła za nim, gdy ten nagle się zatrzymał i spojrzał na nią.
- W którą stronę do jego domu?- zapytał. Ta w odpowiedzi zaśmiała się i skręciła w lewo.
-Najpierw pędzisz i prowadzisz, a potem się pytasz o drogę. Logiczne.- powiedziała do niego śmiejąc się.
-Oj no... Nie pomyślałem....- odpowiedział chłopak.
Droga do domu Leviego nie była długa, więc po około 10 minutach byli na miejscu. Cas zapukał, lecz Miho odsunęła go i weszła do środka.
-Kultura wymaga czekania, aż ktoś Cię wpuści do środka.- powiedział niski szatyn podchodząc do nich.
-Narzeeeekasz.- powiedziała lekceważąco Miho.
- Chusta.- przypomniał chłopak.
- Proszę.- powiedziała podając mu białą chustę.- Pedanciku.-
Nie zwracając na to jak go nazwała chciał wziąć chustę, lecz ta uniosła ją nad siebie z uśmiechem.
-Oddaj.- powiedział krótko.
- A ładne proszę?- zapytała z uśmiechem.
- Proszę.-
- To nie było ładne.-
Chłopak westchnął.
- Czego ty ode mnie oczekujesz?- zapytał znudzony.
- Zabawy.-
-To znajdź przyjaciół.-
- Mam ich, ale chcę się z Tobą pobawić.-
Przewrócił oczami.
-O D D A J   M I.- powtórzył. Ta w odpowiedzi się uśmiechnęła. Udała, że nad tym rozmyśla.
-Nie. - uśmiech.
- Porozmawiamy zaraz.- spojrzał na Casa.- Po pierwsze. Masz nie nabrudzić mi w domu. Po drugie sprzątasz w swoim pokoju na błysk. Po trzecie. Pokój na piętrze ostatnie drzwi po prawej.-
Nic nie mówiąc grzecznie ruszy do danego pokoju uciekając z pola bitwy. Blondynka cały czas szeroko się uśmiechała. Podała czarnookiemu chustę.
- Prosz... - spojrzała na niego dalej z uśmiechem i grzecznie oddała jemu rzecz. Zdziwiony wziął chustę i zawiązał na swojej szyi. Spojrzał na nią podejrzliwie.
- Co. Z. Nią. Zrobiłaś?- zapytał. Miho udała obrażoną.
- Czemu uważasz, że coś z nią zrobiłam?- powiedziała udając, że łapie się za serce.- Ranisz!-
- To podejrzane, że mi ją oddałaś od tak.- powiedział Levi.
- A no wiesz. Nasączyłam go gazem usypiającym i powinieneś zaraz zasnąć, a wtedy Cię zgwałcę.- chłopak w odpowiedzi prychnął leciutko się uśmiechając.
- Wiesz, że jesteś głupia?-
- A to nowość. Nie wiedziałam.-
- To już wiesz.- powiedział znudzony.- A teraz won do domu.-
- A co jeśli nie mam ochoty?-

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 6

"To many do, many problems"




- No więc...- zaczęła tłumaczyć Mai.-Tego dnia co mnie w pewnym sensie zwolnili z bycia aniołem stróżem, załatwiłeś sobie miejsce na liście ludzi już nie do nawrócenia. Jednak... Jakby tu to powiedzieć... Na tej liście nie można zapisać nie ludzi, bo od razu napis zniknie.-
-A co to ma ze mną wspólnego?- zaczynałem się niecierpliwić. -Czemu mi to ona mówi? Czyżby...- pomyślałem o tym, jednak szybko odrzuciłem ten pomysł na bok, bo był zbyt nieprawdopodobny.
- Po zapisaniu Ciebie, napis zniknął.- powiedziała to co było czymś niemożliwym.
- Haha! Jestem człowiekiem. Nie widać?- - Wiesz... Ja nie jestem człowiek, a na niego wyglądam.- zauważyła. Niestety miała rację.
- Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że też nim nie jestem?- zapytałem nie pewnie. Wszystko wali się mi na głowę, pomyślałem.
- Na to wygląda...- powiedziała ze współczującym wzrokiem oraz smutkiem, który zawsze jej towarzyszył.

Teraz

Nie jestem człowiekiem, ta myśl cały czas chodziła mi w głowie, ale nie umiałem jej przyswoić. Skoro nim nie jestem to czym? Aniołem? Upadłym? A może wampirem? Chwila, wampiry nie lubią słońca a ja cały czas chodzę za dnia. Wilkołakiem? Nie, bo bym chyba wiedział o tym, że się zmieniam w czasie pełni, co nie? Czy nie? To czym ja do cholery jestem?! Nosz... Czemu nie mam numeru do Mai? Właściwie... Czy ona ma wogóle telefon? Hmmm... Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, a jako że nie było Evelynn byłem zmuszony do ruszenia czterech liter i otwirzenia drzwi. W chwili otwierania drzwi za nimi przez szparę ujrzałem fioletiwe kosmyki, a jakiś czas później widać było już całą Mai.
- Co ty tu robisz?-zapytałem zaskoczony.
- Pomagam w rozwiązaniu życiowej rozkminy pewnego człowieka- odpowiedziała z... UŚMIECHEM. Po raz pierwszy zobaczyłem ją uśmiechniętą i muszę przyznać, że wolałbym częściej taką widywać Mai.
- Czyli wiesz kim lub czym jestem?- zadałem kolejne pytanie, podświadomie dalej przyglądając się uśmiechniętej fioletowowłosej.
- Tak-
- Więc?- ponaglałem ją.
- Jesteś hm... jakby tu to powiedzieć. Bękartem inaczej dzieckiem anioła i upadłego. - zaczęła tłumaczyć.-Jednak to nie jest powód dla którego upadli się na Ciebie tak uwzięli. Chodzi głównie o twoje pochodzenie. Widzisz... Jesteś synem nie dość, że archanielicy to jeszcze... hmm Nie wiem jak upadli nazywają swoich przywódców...-
Kiedy skończyła moje oczy były chyba rozmiaru 5 złotych, a może i nawet większe. Nagle poczułem dziwny wiatr za sobą i ujrzałem przerażenie w wiecznie smutnych oczach Mai. Kiedy obróciłem się zobaczyłem nikogo innego jak Ninę.
- Widzę, że wreszcie się dowiedziałeś kim jesteś, a teraz pozwól że Cię zabiorę do Twojego nowego domu.- powiedziała prosto z mostu moja była.
- Chyba śnisz, że Ci tak po prostu pozwolę go zabrać.- odpowiedziała fioletowooka jednocześnie stając przede mną. <WoW Cas dziewczyny się o Ciebie kłócą. Cas: O h*j ja stąd lepiej spi*rdalam. A: Boisz się, że skończysz jak Elsword. C: Taaa, ale on cchyba nawet gorszej sytuacji. Bo jak wybierze Aishę to Eve go zabije i na odwrót, a jak spierdoli to obie go zabiją. A: Najlepsze wyjście to iluminati. C:...>
- On idzie ze mną!- krzyknęła czarnowłosa, a w jej ręce coś zaczęło się pojawiać.
- Po moim trupie.- odpowiedziała anielica <tego jeszcze określenia Mai nie używałam...> i po chwili obie miały przywołane miecze w ręce.
- To może ja ten.. no... sobie pójdę?- pomyślałem próbując dostać się do swojego pokoju. Jednak obie stały mi na drodze do mojej kryjówki. Po krótkim czasie zaczęła się walka... o mnie. 
-Czy powinienem się z tego cieszyć czy raczej bać?- zapytałem się w myślach. Nina rzuciła się pierwsza na przeciwniczkę i spróbowała... odciąć jej skrzydła? - Chwila... Kiedy Mai ujawniła swoje skrzydła?- Jednak fioletowowłosa z łatwością sparowała cios i przy okazji zadała jej małą ranę na brzuchu. < ku*wa przefarbować jej tylko włosy na czarno i zostawić kawałek grzywki, a następnie obciąć włosy. Tadam! Cosplay Fiory gotowy.> Upadła lekko skrzywiła się, a następnie znowu zaatakowała, jednak i ten atak został obroniony oraz odbity, dzięki czemu pojawiła się kolejna rana na jej ciele. Właściwie cała walka na tym polegała, że po chyba 30 próbach zaatakowania przez Ninę, ta posiadała tyle samo ran. Mimo tego że były małe, ale nie płytkie i było ich dużo, dziewczyna powoli zaczynała się wykrwawiać. Anioł mimo tego, że może żyć wiecznie to łatwo go zabić. Jednak zwykły anioł się odrodzi, chyba że odetnie się im skrzydła, ale wtedy odradzają się jako człowiek. Za to upadłe umierają i stają się duchami. 
Nina widząc swoje rany przeraziła się i wściekła odeszła.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~+~*~*


Czy tylko mi się wydaje, że ten rozdział jest chyba najdłuższym rozdziałem w CWaRD? 
Mai: W końcu pisałaś go... miesiąc!!! 
Ćśś... xD Magda potrafi pisać śm 3 miechy xD W dodatku ważne, że w końcu to napisałam.
PS: Jeśli dam radę napisać cały CWaRD to będzie miał tylko około 10 rozdziałów. Niezbyt długie opowiadanie... ale no cóż. Nie będę tego gunwa przedłużać, bo to nic nie da.

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 5

"Czas na ujawnienia "

Fioletowo włosa dalej siedziała cicho i patrzała w pustą przestrzeń, a ja stałem z nadzieją, że w końcu poznam odpowiedzi na przynajmniej kilka pytań, które rodzą się w mojej głowie. Jednak zanim ona wreszcie się odezwała zabrzmiał dzwonek, a Mai popędziła na lekcję. 'Ja i tak Ci nie dam spokoju dopóki się nie dowiem o co w tym wszystkim do cholery chodzi.' Postanowiłem, powoli idąc w stronę klasy od historii. 'Czemu mi nie może po prostu powiedzieć co się dzieje? Czyżby to jakaś tajemnica? Więc dlaczego to mnie dotyczy? Wszystko jest jakieś dziwne odkąd Mai się pojawiła.' Rozmyślania przerwał mi widok UCZĄCEJ się klasy. 'Sprawdzian mamy czy co?' Usiadłem na swoim miejscu i wziąłem przykład od reszty, bo jeszcze się okaże, że o czymś nie wiem. 'Chwila... Od kiedy to mi zależy na ocenach? W dodatku jak mam o czymkolwiek wiedzieć, skoro nawet na lekcjach nie słucham?' Śmiech... Kiedy się obróciłem w stronę źródła dźwięku, ujrzałem fioletowo włosą, jednak nie wyglądała jakby było jej do śmiechu, ale wydawał mi się jakiś znajomy. W dodatku to nie brzmiał radośnie, a raczej tak wrednie jakby się nabijała ta osoba z kogoś. Dopiero teraz spostrzegłem zdziwiony wzrok Mai, który wbiła we mnie.
-Czy ty... słyszałeś ten śmiech?- zapytała ponownie zasłaniając twarz swoimi fioletowymi włosami, przez które dalej wbijała we mnie wzrok. Jej ciemnofioletowe oczy przebijały się przez jej gęste włosy o tym samym kolorze, lecz w jasnym odcieniu.
- Tak, słyszałem. Przecież od tego mam uszy.- odpowiedziałem, posyłając jej wzrok mówiący "Jesteś Idiotką". Na co Mai odpowiedziała tak samo poniżającym wzrokiem.
- Ten śmiech należy do pewnej upadłej anielicy.- zaczęła, a po chwili wahania wyciągnęła z mojego plecaka zeszyt od matematyki i otworzyła na rysunku Niny.- To była ona.-
-Fajnie, że jej tutaj nigdzie nie widać.-zauważyłem i najwidoczniej była to głupia odpowiedź, przynajmniej zdaniem fioletowo włosej.
-Idioto, anioły posługują się magią i w dodatku ona jest aniołem, więc ludzie jej nie widzą.-
- To czemu widziałem ją dzisiaj? W dodatku widzę także Ciebie.- najwidoczniej Mai była zaskoczona moim pytaniem, jednak zanim odpowiedziała rozbrzmiał dzwonek. Kartkówka. Kolejna jedynka. Jakże udany dzień. Jednak dowiedziałem się czegoś dziwnego po lekcjach od Mai. To było wręcz śmieszne, bo nie miało sensu. Ale po kolei. Wróćmy do szkoły...

Szkoła, godzina 14.27
Nareszcie koniec lekcji. Już założone słuchawki, gdy nagle słyszę:
- Cas! Czekaj!- odwracam się i widzę Mai. Jak teraz jej się lepiej przyjrzałem to zauważyłem, że coś dziwnego się z nią dzieje. Jakby coś przez ubranie prześwitywało.<Cycki cholera widzisz wiesz? Mai: Chciałby. Pfff...>
- O co chodzi?- zapytałem z moim typowym, znudzonym wzrokiem.
- Jak już wiesz jestem twoim aniołem stróżem i tutaj nie jestem dlatego, bo chcę.- zaczęła, a ja już zaciekawiony się wpatrywałem w nią i uważnie słuchałem.
- Ale dlaczego tu jesteś?- popychany ciekawością zacząłem ją popędzać.
- No więc...-

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 4

"Tu umierają anioły"


<powracamy do perspektywy Cas'a>


Byłem wściekły jak zawsze gdy ktoś obraża Ninę, jednak nie spodziewałem się takiej mojej reakcji na słowa Mai. Uniosłem rękę, a po chwili było słychać jęk bólu fioletowowłosej. <... to... dziwnie brzmi, ale kij z tym> Jednak to nie moja ręka ją uderzyła, bo ja nawet jej nie dotknąłem. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale to wyglądało tak jakby uderzyło Mai powietrze. 'Co jest nie tak z moim mózgiem?' Zastanawiałem się. Jednak jak zobaczyłem, że fioletowo oka rozciera policzek i zobaczyłem czerwony ślad to zrozumiałem, że to nie była żadna halucynacja. Spojrzałem w jej oczy, lecz ona patrzyła na coś za moimi plecami. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było. 'A może po prostu ja tej osoby nie widzę, ale Mai tak?'  Jednak nie miałem jak się jej zapytać, ponieważ ona ze łzami w oczach uciekła cicho powtarzając "Przegrałam". 'O co jej chodzi?' Pytałem się w myślach. Po chwili wróciła Evelynn. Wyglądała normalnie, ale widziałem w jej oczach przerażenie. To był chyba najdziwniejszy dzień w moim życiu, więc nic dziwnego że ledwo co się położyłem się na łóżku, a już spałem. 
Następnego dnia obudziłem się i zobaczyłem znajomą twarz, ale nie to nie była moja siostra, a zmarła Nina. Przestraszony szybko wstałem i odszedłem jak najdalej od niej. Widząc moją reakcję zrobiła smutną minę, lecz jej oczy nie były takie jak kiedyś. W ogóle wyglądała całkiem inaczej i te skrzydła... 'Wygląda tak jak na moim rysunku.' Zauważyłem zaskoczony. 
- Kim ty jesteś?- zapytałem się dziewczyny z nadzieją, która z drugiej strony mnie przerażała. Bałem się, że to naprawdę Nina, że się zmieniła w...
- Jak to kim? To ja Nina. - odpowiedziała z uśmiechem, który zapewne miał mnie uspokoić, ale był też taki wredny. 'Wygląda była z czegoś zadowolona... Chodzi o Mai? Ale czemu?' - Chodziło Ci zapewne o to CZYM aktualnie jestem, a jestem tak zwanym upadłym aniołem. Jednak to tylko brednie, że upadłe są złe. Tak naprawdę te zwykłe anioły...- urwała i się skrzywiła na myśl o nich.- Im nie można ufać. Może i wyglądają tak niewinnie, ale tak naprawdę gdy stracisz czujność wbiją Ci nóż w plecy.- zakończyła to z takim nie smakiem na twarzy, ale coś mi mówiło, że tak naprawdę kłamie. Po chwili odeszła, a ja szybko musiałem przygotować się do szkoły. Cały czas w mojej głowie kołotało pytanie "Czemu mnie okłamała?"
'Kolejny dzień pełen cierpienia.' Z taką myślą wszedłem do klasy, jednak czegoś mi brakowało. Usiadłem na swoim miejscu przy oknie i się rozpakowałem. 'Chwila... A gdzie ta blondi i Mai?' Dopiero wtedy dostrzegam ich brak. Jednak chwilę przed przybyciem nauczyciela wparowała zdyszana fioletowo włosa. Jednak coś było w niej dziwnego, a mianowicie jej twarz była zasłonięta przez włosy. Po jakimś czasie nie pytając o zgodę usiadła obok mnie i szybko się rozpakowała. Właśnie w tej samej chwili weszła nasza wychowawczyni i zaczęła nawijać o jakiejś uroczystości, która odbędzie się w przyszłym tygodniu. Jak można było się tego spodziewać praktycznie cała klasa rozmawiała całkowicie innych rzeczach. Wyjątki stanowili tylko Ci co byli zainteresowani tym o czym pani mówi oraz ja i Mai. Jednak niezbyt słuchałem o co chodzi. Nagle Mai spadł długopis, którego nie wiedzieć czemu używała. Kiedy się po niego schylała musiała odsłonić włosy, żeby go zobaczyć i jakimś cudem zobaczyłem jej twarz... która nie przypominała jej twarzy. Była cała poobijana, brudna i w niektórych miejscach można było zobaczyć resztki zaschniętej krwi, a dodatkowo jej oczy były całe czerwone, zapewne od płaczu. 
- Co Ci się stało?- zapytałem jej szeptem, gdy już wróciła do swoich poprzednich zajęć. Jednak w odpowiedzi tylko pokręciła głową w nieznanym mi przekazie. 'Co się tutaj do cholery dzieje? Najpierw rysunki, potem Nina, a teraz pobita Mai...' Zastanawiałem się w myślach, a kiedy wreszcie lekcja dobiegła końca poszedłem do miejsca w którym dawno nie byłem. Zszedłem po schodach na pierwsze piętro, a następnie wszedłem do trzecich drzwi po lewej. Jak na przerwę było tam strasznie cicho, ale nikogo to nie dziwi. W końcu to biblioteka. Przerywał tą ciszę tylko jedynie ledwo słyszalny płacz. Spojrzałem w stronę źródła dźwięku i zobaczyłem nikogo innego jak fioletowowłosą. Ruszyłem w jej stronę, jednak zanim dotarłem na miejsce usłyszałem jej głos:
-Odejdź stąd...- przystanąłem na chwilę. Widziałem jej łzy leżące na podłodze i miałem wrażenie, że coś jest nie tak.
- Co się stało?- spytałem w tym samym czasie, co ponowiłem wędrówkę do fioletowowłosej. Ona nic nie odpowiadała, więc i ja w milczeniu szedłem do niej.
- Możesz zostawić mnie w spokoju?- odezwała się w końcu Mai, a ja przecząco pokręciłem głową.- Czemu? Ja... Ja chcę zostać sama.- powiedziała już powoli łamiącym sę głosem.
- A ty mnie zostawiłaś, gdy chciałem zostać sam?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Nie wiedzieć czemu, ale czułem, że to co ona przede mną ukrywa dotyczy też mojej osoby.

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 3

"Nie wszystkie anioły są dobre"
                                         Morgana



Perspektywa Mai
Okolice mieszkania Nightsky'ów
14.59




'Głupio mi, bo to ja sprawiłam, że inni zaczęli krzywdzić Cas'a, jednak z drugiej strony to przez niego jest teraz tak jak jest.' Toczyłam w myślach wewnętrzną walkę ludzkiej natury z anielską. Straciłam posadę anioła stróż Cas'a przez jego wieczną żałobę, bo rada nie rozumiała i nigdy nie zrozumie jak trudno goją się takie rany.
"Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
I miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała."
Ten fragment pewnego wiersza często chodził mi po głowie odkąd się jego nauczyłam za życia. 'Tęsknię za nim...'

72 lata temu, miejsce nieznane

- Mai co się tak ociągasz?- popędził mnie różowowłosy chłopak, który stał jakieś 10 centymetrów ode mnie.
- Poprostu czekam na TWOJĄ siostrę?- odpowiedziałam podkreślając przedostatnie słowo, a po chwili obejrzałam się za kuzynką. Była jakieś 15 metrów od nas. Usiadłam na chwilę na ziemi i zaczekałam na różowowłosą. Cała nasza trójka była pozbawiona rodziców, lecz tylko ja wiedziałam jak to się stało. Jak można było się domyślić wpłynęło to na moje zachowanie, a w moich oczach zawsze można było zobaczyć smutek choć na twarzy mogłam mieć uśmiech od ucha do ucha. Gdzie szliśmy? Nigdzie, cały czas wałęsaliśmy się od miasta do wsi albo na odwrót. Szukaliśmy schronienia, ale nigdy nam nie pozwolo zostać na dłużej. Mieliśmy tylko miejsca na tymczasowy odpoczynek. Tym razem był nim stary zamek. Był poniszczony ale chronił od zimna. Emily widząc go odrazu zapomniała o zmęczeniu.
- Pobawmy się! Ja i Mai będziemy księżniczkami, a ty Natsu będziesz rycerzem!- zarządziła różowowłosa z radością w oczach.
- Jestem za!- poprał ją brat.
- Ja? Księżniczką? Czyś ty na mózg upadła? Ja chcę być...- zastanowiłam się przy okazji rozglądając się po pustym pomieszczeniu. W pewnej chwili zobaczyłam wizerunek anioła. Był niesamowity. Piękna, długa, biała szata i do tego ogromniaste skrzydła o tym samym kolorze ze złotymi zakończeniami. 'To był pierwszy raz gdy zapragnęłam zostać po śmierci aniołem.' Od tego czasu stałam się pobożna i każdego dnia się modliłam. Jednak coś musiało zaburzyć nam błogi spokój...
Tydzień po naszym przybyciu do zabytku bawili się jak zwykle w jakieś zabawy. Ja siedziałam sama w ukryciu i się modliłam. W momencie gdy skończyłam tę czynność zauważyłam, że idzie jakiś facet i ma nóż. Szybko pobiegłam do kuzynostwa ostrzec, lecz przyszłam za późno. Już dobierał się do Emily i olewał Natsu.
- Zostaw ją!- krzyknęłam, ten na mnie spojrzał z rozbawieniem i puścił dziewczynę. Zaczął się do mnie zbliżać. - Uciekajcie! - kazałam bliźniakom, a ci z nie chęcią mnie posłuchali.
- Och jakie to szlachetne...- zadrwił mężczyzna.
- Nie wolni zabijać. - powiedziałam łapiąc za medalik, który kiedyś mi podarowała mama.
- Mam do czynienia z dzieckiem, które uważa, że Bóg je uratuje. - zaśmiał się przyszły człowiek. - Zaskoczę Cię. Bóg nie isntnieje.-
- Istnieje, musi istnieć!- upierałam się i nie zwątpiłam w to nawet gdy w mojej piersi był nóż. Ostatkiem sił wydukałam kilka słów.- Boże... miej ich...w.. opiece.-
- Żałosne- skomentował mój oprawca i wbił głębiej narzędzie zbrodni.

Teraźniejszość

Nagle usłyszałam myśli Cas'a. 'Nie,nie,nienienienienienienie' Powtarzałam w myślach, gdy pędziłam po schodach na piąte piętro. Wpadłam jak burza do jego mieszkania, a następnie pokoju. Stał na parapecie.
'Żegnajcie' Usłyszałam w głowie, akurat w tej chwili gdy go przytuliłam do siebie i po chwili sprowadziłam na podłogę. Zamknęłam okno i gdy na niego spojrzałam widziałam żal.
- Czemu? Czemu nie pozwoliłaś mi to w końcu zakończyć? Ty nic nie rozumiesz! Ty nie wiesz jak ja się czuję i ile przeżyłem!- zaczął na mnie krzyczeć, a ja w spokoju tego słuchałam.
- Wiem, więcej niż myślisz...- powiedziałam smutno, patrząc na rysunek na którym byłam ja. Chciałam go wziąć do ręki, ale chłopak mi go zabrał.
- Tak? Niby co wiesz? Znasz mnie od dwóch dni!- 
- Wiem co kryją długie rękawy na twoich rękach. Nawet nie wiesz ile razy widziałam jak się to okaleczasz. Wiem, że od przedwczoraj czujesz jakby ktoś Ciebie opuścił, a nawet kto...-
- Co? Jak to? Kto?- był zaskoczony jakby odkrył, że może rozmawiać z duchem. Chociaż tak właśnie jest. Ja w odpowiedzi pokazałam na rysunek w jego ręce.
- Ja- jedno słowo, a ile potrafi zmienić.
- Powinnaś zmienić dilera.- skwitkował czarnowłosy. I wiecie co? Zaśmiałam się. Pierwszy raz od kiedy umarłam.
- My anioły nie możemy ćpać, dementorze. - powiedomiłam go.
- A opuszczać swoich podopiecznych?- zadał to pytanie, którego się bałam.
- Nie opuściłam Ciebie. Poprostu straciłeś anioła stróża.-
- Poprostu?!- wydawał się być poirytowany tym co powiedziałam.
- Nie będę kłamać. Z własnej winy spowodowałeś to, że Rada spisała Ciebie na straty i tylko za moją namową dało Ci jedną, jedyną szansę. - podczas mowienia tego patrzałam jemu prosto w oczy.- Twoja żałoba po Ninie do tego doprowadziła, ale podświadomie dalej walczyłeś o życie. Ten drugi rysunek... Wiem, nakrzyczysz na mnie jak zawsze, ale... ona nie była taka jak myślisz...-
Był wściekły, ale nie krzyczał na mnie tylko uniósł rękę. 'On u-u-uderzy mnie?'

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Sorry, not sorry Cas, ale jeszcze się pomęczysz w tym swoim ukochanym mieście, gdzie umierają anioły, a na ich miejsce rodzą demony.
Mai: Skończ
Ok. Jeeeny Mai taka pobożna omg. To straszne ;_;

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 2

"Czasem anioł musi odejść."



Następnego dnia gdy wszedłem do klasy na moim miejscu siedziała nie tylko fioletowowłosa, ale też jakaś ruda dziewczyna.
-Wynocha to moje miejsce.- zwracałem się głównie do rudej, ale ta siedziała cicho z uśmiechem na ustach.
- To znajdź sobie nowe miejsce? My tu teraz siedzimy. Z tego co wiem dementorzy pilnują wiezienia w Azkabanie, więc wypad.<Hari Pota wita hyhy>- powiedziała Mai z wrednym uśmiechem na ustach. Cała klasa ryknęła śmiechem.
-Hahaha bardzo śmieszne... A teraz wypad.- dawałem im wyraźnie d zrozumienia, że nie mam humoru na takie rzeczy.
-Bo co?- zapytała się fioletowooka.
- No właśnie. Inaczej nas potraktujesz pocałunkiem dementora?- odezwała się ze śmiechem rudowłosa. '"Olej je" tak pewnie podpowiedziałby mi mój anioł stróż.' Pomyślałem i po prostu usiadłem jak najdalej od nich. W tym samym momencie weszła nauczycielka od fizyki. 'Było blisko.' Kiedy o tym pomyślałem zobaczyłem że Mai się zaśmiała. ' Mam wrażenie jakby ona czytała mi w myślach... Nie to głupie.' Zaczęła się lekcja, a ja niestety siedziałem przy ścianie, więc musiałem udawać, że słucham. Tak naprawdę tylko obserwowałem co się dzieje i zauważyłem, że coś jest nie tak z tymi dwoma dziewczynami. 'Chwila! Przecież ta ruda musi być nowa, więc czemu nie było wokół niej żadnego zamieszania?'<Mai: On dopiero teraz to ogarnął? Idiota... N: Bywa...>
Kiedy lekcja się skończyła szybko spakowałem się i złapałem za plecak. Pech chciał, że rysunek fioletowowłosej anielicy wypadł mi prosto pod nogi... Mai. 'Już nie żyję.' Dziewczyna podniosła go i gdy zobaczyła anielicę... 'Ona... płacze?' Szybko pozbierała się po chwili słabości, jednak widziałem ten sam ból i smutek w oczach jaki ma anioł na rysunku. Do końca wszystkich lekcji rozmyślałem nad reakcją Mai. Już miałem iść do domu, gdy nagle zobaczyłem Evelynn czekającą na mnie przed wyjściem ze szkoły. Jak zawsze uśmiechnięta jednak widziałem ten smutek w oczach gdy mnie widziała. Martwiła się o mnie bardziej od matki, bo dla niej liczyła się tylko praca i pieniądze. Już miałem do niej podejść, ale jakieś chłopaki mnie ubiegli. Nigdy nie przyglądałem się tym co się wtedy działo, ale tym razem przeczucie kazało mi co innego niż zwykle. Zobaczyłem, że moja siostra kręci przecząco głową, a oni ją do czegoś przekonywali. Po jakimś czasie skinęła na tak i spojrzała na mnie przez ten tłum przepraszającym wzrokiem, na co machnąłem ręką i poszła z nimi gdzieś. Założyłem słuchawki i ruszyłem do domu. Sam. 'Czemu to tak bardzo boli? Kiedyś tak nie było... Ciekawe gdzie ją zabrali... I czemu mam złe przeczucia?' Rozmyślania jak zwykle mi coś przerwało, a tym razem ktoś do mnie dzwonił. Odebrałem jednak gdy chciałem wypowiedzieć zwykłe "halo" usłyszałem dziwne odgłosy.
- Pomocy...- łamiący się głos Evelynn dotarł do moich uszu.
- COŚCIE JEJ ZROBILI WY GNOJKI??!!- krzyknąłem do telefonu.
- Spokojnie wróci cała, ale czy zdrowa... Nic nie obiecuję.- głos chłopaka brzmiał tak jadowicie. Miałem ochotę jak najszybciej pobiec do nich i ich stłuc, ale nie wiedziałem gdzie. Stchórzyłem i... rozłączyłem się. Pobiegłem jak najszybciej do domu. 'Czemu zawsze kogoś mi bliskiemu musi stawać się krzywda?! Dlaczego to nie mogę być ja?!' Wpadłem do mieszkania niczym huragan i po prostu zamknąłem się w pokoju, a następnie zacząłem płakać. Po jakimś czasie się ogarnąłem i wyjąłem jedną z moich najulubieńszych rzeczy na świecie- żyletki, a następnie wypełniłem mój zwyczaj poprawiania moich blizn. Nie pomagało. Nic nie wystarczało. 'Klamka zapadła.' Pomyślałem, a na potwierdzenie tego otworzyłem okno i usiadłem na parapecie. Nie chciałem odejść z tego świata dopóki choć ogólnie nie będę wiedzieć co stracę. Dzięki temu będzie mnie to boleć jeszcze bardziej. 'To piękne miasto zanieczyszczone przez kochaną fabrykę stojącą nie daleko, które sprawia mi tyle bólu. Mieszkańcy, którzy udają innych ludzi uważając, że tak będzie lepiej. Robiący czasem rzeczy na przekór swej naturze. Dzieciaki myślące, że życie jest piękne niczym marzenie. Anioły które opuszczają swoich podopiecznych w najgorszym momencie. Żegnajcie.' Wstałem i...

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Awww Jestem zadowolona z końcówki i z Casa dementora :3
Mai: Ef by ujęła ich jako zakapturzone istoty.
Taaa, ale one nie dają takich zajebistych pocałunków od których dusza Ci ulatuje do nieba. xD

poniedziałek, 25 maja 2015

Witam! + postacie

Tak sobie siedzę i myślę "kurde mało tutaj postów, a może zrobię coś nowego i się przywitam?" Dlaczego nowego? Bo na ŻADNYM się jeszcze nie witałam... jakoś nie chciało mi się? Nie. Po prostu bardziej się skupiałam na pisaniu niż witaniu. A więc: WITAM! Rozdział 1 miał się pojawić 2 tygodnie temu, ale... moja kochana Miku nie ma coś ostatnio czasu na betowanie i no cóż, dopiero jakiś czas temu postanowiłam, że nie będę korzystać z jej pomocy(no chyba że jakieś literówki itp, ja tego nie umiem zawsze wyłapać x.x) i od tej niedzieli wieczorem postaram się co tydzień wrzucać rozdział. Co z tego wyjdzie Nie wiem, ale obiecuję że następne 4 rozdziały NA PEWNO się pojawią na czas. Ci co mnie znają to wiedzą, że przeważnie Mai mi towarzyszy, ale coś mi zniknęła i za cholerę jej znaleźć nie mogę.Może napisze trochę o mnie. Jestem Neko Echia i choruję na rozdwojenie jaźni(stąd się wzięła moja kochana, mini Mai Mai: Spierdzielaj od mojego wzrostu >.> N:Mai wróciła! Gdzie cholero byłaś? Hę? Przyznaj się! Mai: Łaziłam sobie po drzewach... N: nie wierzę Ci :* M: A kij Ci w odbyt N: A tobie... wiesz kto :) M: Chciałby -.-) Co jeszcze bym mogła powiedzieć? A! Moja wyobraźnia jest tak bardzo zryta, że jeśli napiszę jakiegoś one-shota to nie obiecuję, że będzie on...hm... normalny. Wiem, że to opowiadanie jest strasznie emowate jak narazie, ale no cóż sama jestem emo, więc czego by tu się spodziewać? xD Dobra, koniec biadolenia czas na postacie!



Imię: Castiel
Nazwisko: Nightsky 
Wiek: Prawie 18. 
Wzrost: 187 cm 
Rasa: No w sumie już wiadomo, że nie człowiek... 
Ciekawostki: 
-Ma na prawej ręce specjalną dziarę w kształcie serca. 
-Nie lubi swojego pełnego imienia. 
-Przed pojawieniem się Niny zachowywał się jak... Jak Cas z moich innych opowiadań. 
-Wiem, że większość z tych ciekawostek jest jakby dla Was no... Nie ciekawa. Jednak może zaskoczy Was fakt, że... A będę wredna i nie powiem 😇 





Imię: Mai 
Nazwisko: Musicrose 
Wiek: Oficjalnie 18 
Wzrost: 163 cm. 
Rasa: Anioł Stróż. 
Ciekawostki: 
(Może tu Was chociaż zaskoczę...) 
-Na szyi zawsze nosi medalik, który sobie kupiła podczas pierwszej wyprawy na ziemię jako anioł. Oczywiście jest poświęcony. 
-Co ciekawe podczas swoich pobytów na ziemi nie zawsze bywała taka grzeczniutka (Mai aka Szatan powraca!) 
-Ma w swojej jakże "bardzo poukładanej" główce taką jedną świruskę zwaną Aśką aka Neko-banan, aka poj**aniec, aka taidiotkacozostałajejosobistymdiabełkiem. 
-The end of this s**t. 





Imię: Evelynn 
Nazwisko: Nightsky 
Wiek: 17. 
Wzrost: 173 cm. 
Rasa: Człowiek. 
Ciekawostki: 
-Jest chyba najdelikatniejszą postacią w tym opowiadaniu. 
-Wbrew pozorom jest zwariowaną osobą o niezłym poczuciu humoru. 
-Nic sobie nie zrobiła po akcji z chłopakami. 





Imię: Nina 
Nazwisko: Winddarf. 
Wiek: 18. 
Wzrost: 175 cm. 
Rasa: Upadły Anioł. 
Ciekawostki: (Nikogo chyba tym nie zaskoczę) 
-Nie posiadała uczuć nawet przed śmiercią. Była z Casem, bo... Czemu nie? 
-Nie lubię jej. 
-Nie będę, więc się o niej rozpisywać. 
-Kropka. 
-Nienawiści. 





PONIŻSZE POSTACIE ZOSTAŁY NIEDAWNO PRZEZE MNIE I GABI STWORZONE! NIE PYTAJCIE O NAZWISKO JEŚLI JE KOJARZYCIE! BO PRAWDOPODOBNIE DOBRZE MYŚLICIE O TYM KTO JEST ICH OJCEM! (Mai: Levi? A: Maiuś... Wiesz. Nas nosem masz takie dwie fajne, fioletowe gały, a nad nim jeszcze fajniejsze płaskie czoło. Przed sobą masz najza**bistrzą ścianę na świecie. Więc weź tą zaje**stością pi**dolnij sobie w to jeszcze fajniejsze, płaskie czoło. *smile*) 



Imię: Miho 
Nazwisko: (Tu Was zaskoczę!) Smith 
Wiek: 17. 
Wzrost: 170 cm. 
Rasa: Nieznana, ale prawdopodobnie człowiek lub naćpana kretynka z gniazdem na głowie. 
Ciekawostki: 
-Kocha koty. 
-Lubi ją takie fajne tygryso-rekino coś z DS SW. 
-Ma na szyi naszyjnik z koteckiem. 
-Wali ludziom prosto z mostu najboleśniejszą prawdę. 
-Jej pierwszy i ostatni (prawdopodobnie) chłopak zerwał z nią, gdyż zapytała się jego dlaczego wygląda jak ciota. 
-Bardziej troszczy się o innych niż o siebie. Nawet jeśli to sprawi jej ból to zrobi wszystko by inni byli szczęśliwi. 
-Uwielbia się przytulać. 
-Zamorduje każdego co obrazi lub skrzywdzi jej młodszą siostrę. 



Imię: Yui. 
Nazwisko: Smith. 
Wiek: 10. 
Wzrost: 154 cm. 
Rasa: Nieznana, ale prawdopodobnie człowiek lub też prawa ręka samego Szatana aka Mai. 
Ciekawostki: 
-Posiada lisią maskę i katanę. 
-Często zachowuje się jakby to ona była tą starszą, a nie Miho. 
-Uwielbia wilki. 
-Zdarza jej się zachowywać jak psychopatka. 
-Tak jak w przypadku Miho tyle, że zamorduję każdego kto skrzywdzi jej starszą siostrę. 
-Ma little kompleksy związane z jej wzrostem

Postacie także będą w zakładce "Postacie"