poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 7


Right now i command you to..."


Kolejne dni mijały w sumie spokojnie. Szkoła, dom, jedzenie, kibel, tlen i takie tam inne pierdoły typu picie. Nasza pani szermierz niby cały czas czuwała jednak... Coś było nie tak i chłopak bez problemu to zauważył, jednak o nic nie pytał, bo wiedział, iż i tak nie uzyska odpowiedzi. Aż pewnego dnia, gdy siedzieli w szkole...
Do klasy wpadła zdyszana i przerażona blondynka sprzed tygodnia lub więcej. Spojrzała na Mai.
-Powiedziałaś mu?- zapytała bez ceregieli. Fioletowowłosa pokiwała twierdząco głową.
- Co się stało, Miho?- zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Nie tutaj i bierz, chłoptasia. Szybko.- i wyszła. Po chwili wyszli za nią Mai z Casem wciąż zdziwieni zachowaniem dziewczyny. Miho czekała na nich na dworze, cicho potupując w rytm piosenki, którą cichutko pod nosem nuciła.  Kiedy dwójka do niej podeszła popatrzała znacząco na anielicę, która nie chętnie złapała za rękę Miho oraz położyła wolną rękę na ramię chłopaka, a następnie zamknęła oczy. Poczuła, że grunt zniknął im pod nogami, a lekko zaskoczony chłopak patrzał pod nogi i nimi machał spanikowany. Chwilę byli w powietrzu, ale po krótkim czasie znaleźli się w dziwnym miejscu pełnym... W sumie wszystkich istniejących nadnaturalnych istot. Od malusieńkich wróżek, aż po ogromnych i groźnych <M: Tytanów k**wa. A: Nawet dobry pomysł... Ale wiesz, że wtedy by trzeba było dodać świętą trójcę oraz głazowatą perfekcyjną panią domu? M: Miho będzie miała z kim się pokłócić. A: Ale wiesz jak ona będzie tępić ciotę? M: Wiem... Chcę tego. A: Wtedy będzie miała prze**bane u Mikasy i Erena. M: W sumie... Ale... Ryzykuję. A: Ok. Na twe życzenie, w takich ich zmienię.>  Tytanów.
-Módlmy się byśmy nie spotkali perfekcyjnej Pani Domu.- powiedziała z nadzieją w głosie blondynka.
- Czemu? Co znowu u niego przeskrobałaś?- zapytała Mai udając załamaną.
- A no... Zajumałam mu tą jego jakże wartościową chusteczkę i schowałam. Dalej jej nie znalazł.- uśmiechnęła się zadowolona z siebie dziewczyna.
- Miho... On Ciebie kiedyś zamorduje...-
- W sumie dziwię się że jeszcze tego nie zrobił.- zamyśliła się zdziwiona blondynka.
- Bo posiada sumienie. Plus. Boi się reakcji Yui.- powiedziała to jak coś oczywistego.
-W sumie racja...- miała zamiar coś jeszcze dodać, lecz w tym momencie podszedł do nich dosyć niski chłopak, o krótkich, czarnych włosach i tego samego koloru oczach. -O wilku mowa. Mai... Ratuj mnie...- schowała się za fioletowowłosą. Ta tylko lekko się uśmiechnęła.
-Widzieliście takie blondwłose bachorzysko z moją chustą?- zapytał ze znudzoną twarzą pedant podchodząc do danej dwójki i pół. -Wiesz, że Cię widzę, dziecko?- jego tonacja głosu, nawet na milisekundę nie zmieniła barwy. Cały czas mówił poważnym głosem, a jego wzrok sprawiał, że każdy kto na niego spojrzał i ujrzał ten wzrok obniżał swoją samoocenę do 0. Ciekawi Was czemu ta blondynka mu ukradła tą chustę? Odpowiedź jest prosta. Chce mu pomóc. Wbrew temu jakie są ich relację to ona chce, żeby znowu potrafił czerpać z życia to co najlepsze. Próbuje wywołać w nim różne skrajne uczucia, lecz tylko te złe. Tych dobrych nie wie jak wywołać. Mimo wszystko wierzy, że istnieje sposób, aby mu pomóc.
-Wieeeeeem.- powiedziała z uśmiechem od ucha do ucha wychodząc z kryjówki. - Przyprowadziłam Nowego razem z Mai!- próbowała zmienić temat.
- Widzę.- odpowiedział Levi- Mai, będziesz go uczyć posługiwania się mocą. Miho...-spojrzał blondynkę, a ta tylko się jeszcze szerzej uśmiechnęła. Cicho westchnął jakby zmęczony jej zachowaniem. - Ty go będziesz trenować w sztukach walki.-
-Oki.- odpowiedziała zielonooka z uśmiechem. Już miła zamiar gdzieś pójść z całą resztą, lecz zatrzymał ją głos czarnookiego.
- I jeszcze jedno.- na chwilę przerwał. - Dziś wieczór masz przyjść do mnie z nienagannie białą moją chustą.-I poszedł.
- ŻYJĘ! Jeszcze... ALE ŻYJĘ!- zaczęła krzyczeć ze szczęścia blondynka. Fioletowowłosa tylko pokręciła głową z politowaniem.- Im Alive!- znowu krzyknęła i zaczęła ciągnąć gdzieś dwójkę istot zmuszonych do przebywania z tą kretynką. Po około 10 minutach dotarli do jakieś domu. Miał szare ściany z lekkimi prześwitami niebieskiego i czerwony dach. W skrócie. Nic ciekawego. Kiedy weszli do środka blondynka krzyknęła na cały dom:
-PRZEŻYŁAM!-
Niedługo później na dół zeszła brązowowłosa dziewczyna o tego samego koloru oczach. Była dosyć niską osobą.
- I po co się tak stresowałaś? To było wiadome.- powiedziała znudzona i podeszła do nich.
- Po pierwsze. Poznaj moją młodszą siostrę Yui. Yui to jest Cas.- wskazała na chłopaka.- po drugie. Pewnego dnia się doigram i mnie zamorduje... W dodatku dzisiaj muszę do niego iść i oddać tą chustę...- tutaj jej entuzjazm nagle prysnął i widać było, że nie chce tam iść.
- Miło mi. - powiedziała do Casa i wyciągnęła rękę, a ten ją uścisnął.- Po co cały czas igrasz z ogniem skoro wiesz, że możesz się sparzyć?- zapytała siostrę.
- Bo gdzieś tam wśród tych płomieni czeka prezent, który powoli płonie, lecz nie spłonął całkowicie. Wierzę, że kiedyś uda mi się do niego dotrzeć.- odpowiedziała Miho. Na co w odpowiedzi Yui tylko westchnęła.
- Brzmisz jakbyś była w nim zakochana.- powiedziała od niechcenia brunetka. Blondynka tylko prychnęła w odpowiedzi.
- Emm... Jesteście ludźmi czy to tylko złudzenie?- zapytał niepewnie Cas.
- Można tak powiedzieć.- odpowiedziała Yui.
- Tak w połowie... Ja jestem czymś w stylu wilkołaka, ale w kociej wersji.- zaczęła tłumaczyć Miho.- Z Yui tak samo, ale ona w lisiej wersji plus jest prawą ręką szatana aka Mai.-
-Ha. Ha. Ha.- fioletowooka w odpowiedzi za imitowała śmiech. Miho tylko się uśmiechnęła.
- Aha.- podsumował to chłopak.- A co z tym treningiem i gdzie ja będę spać?-
- Jutro o 8 przyjdę po Ciebie. Spać będziesz tymczasowo u Pedancika, bo tak zarządził Horoshima.- wytłumaczyła Mai i... Wyszła. Blondynka westchnęła, a następnie poszła do swojego pokoju.
- Em... To jak ja do niego trafię?- zapytał Cas.
- Miho pewnie poszła po tą chustę i Ciebie zaprowadzi. Spokojnie. - usiadła na kanapie i zaczęła przeglądać kanały w telewizji. Chłopak usiadł obok niej i nie mając innego wyboru rozglądał się po salonie. Nie był to nie wiadomo jaki nowoczesny pokój. Jedyną nowoczesną rzeczą był telewizor plazmowy wiszący po przeciwnej ścianie. Pod nim stała brązowa komoda, a na niej jakieś dziwne maski. Jedne biało-czerwone, inne niebiesko-białe... Wszystkie w kształcie lisa. Nieopodal stała fioletowa gitara elektryczna podłączona do wzmacniacza. Nie znał się na tym, ale mógł się założyć, iż sporo kosztowała.  Jeszcze dalej stała... Kocia karma? Zaskoczony spojrzał na paczkę kociej karmy. Na jego twarzy po prostu było widać napis "wtf?!".
-Możemy iść...- powiedziała wchodząc do pokoju. Poszła założyć buty, lecz w pewnym momencie spojrzała na chłopaka, który wciąż się gapił na karmę. Uśmiechnęła się.
-To moje.- powiedziała blondynka, a ten na nią spojrzał jak na wariatkę.- Serio. Jestem kotołakiem... Lubię kocią karmę jeść...-
- F**k it! I quit! - powiedział Cas i wyszedł. Miho tylko się roześmiała, a następnie także wyszła z domu.
Cas pędził przodem, a Miho z uśmiechem szła za nim, gdy ten nagle się zatrzymał i spojrzał na nią.
- W którą stronę do jego domu?- zapytał. Ta w odpowiedzi zaśmiała się i skręciła w lewo.
-Najpierw pędzisz i prowadzisz, a potem się pytasz o drogę. Logiczne.- powiedziała do niego śmiejąc się.
-Oj no... Nie pomyślałem....- odpowiedział chłopak.
Droga do domu Leviego nie była długa, więc po około 10 minutach byli na miejscu. Cas zapukał, lecz Miho odsunęła go i weszła do środka.
-Kultura wymaga czekania, aż ktoś Cię wpuści do środka.- powiedział niski szatyn podchodząc do nich.
-Narzeeeekasz.- powiedziała lekceważąco Miho.
- Chusta.- przypomniał chłopak.
- Proszę.- powiedziała podając mu białą chustę.- Pedanciku.-
Nie zwracając na to jak go nazwała chciał wziąć chustę, lecz ta uniosła ją nad siebie z uśmiechem.
-Oddaj.- powiedział krótko.
- A ładne proszę?- zapytała z uśmiechem.
- Proszę.-
- To nie było ładne.-
Chłopak westchnął.
- Czego ty ode mnie oczekujesz?- zapytał znudzony.
- Zabawy.-
-To znajdź przyjaciół.-
- Mam ich, ale chcę się z Tobą pobawić.-
Przewrócił oczami.
-O D D A J   M I.- powtórzył. Ta w odpowiedzi się uśmiechnęła. Udała, że nad tym rozmyśla.
-Nie. - uśmiech.
- Porozmawiamy zaraz.- spojrzał na Casa.- Po pierwsze. Masz nie nabrudzić mi w domu. Po drugie sprzątasz w swoim pokoju na błysk. Po trzecie. Pokój na piętrze ostatnie drzwi po prawej.-
Nic nie mówiąc grzecznie ruszy do danego pokoju uciekając z pola bitwy. Blondynka cały czas szeroko się uśmiechała. Podała czarnookiemu chustę.
- Prosz... - spojrzała na niego dalej z uśmiechem i grzecznie oddała jemu rzecz. Zdziwiony wziął chustę i zawiązał na swojej szyi. Spojrzał na nią podejrzliwie.
- Co. Z. Nią. Zrobiłaś?- zapytał. Miho udała obrażoną.
- Czemu uważasz, że coś z nią zrobiłam?- powiedziała udając, że łapie się za serce.- Ranisz!-
- To podejrzane, że mi ją oddałaś od tak.- powiedział Levi.
- A no wiesz. Nasączyłam go gazem usypiającym i powinieneś zaraz zasnąć, a wtedy Cię zgwałcę.- chłopak w odpowiedzi prychnął leciutko się uśmiechając.
- Wiesz, że jesteś głupia?-
- A to nowość. Nie wiedziałam.-
- To już wiesz.- powiedział znudzony.- A teraz won do domu.-
- A co jeśli nie mam ochoty?-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz