wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 5

"Czas na ujawnienia "

Fioletowo włosa dalej siedziała cicho i patrzała w pustą przestrzeń, a ja stałem z nadzieją, że w końcu poznam odpowiedzi na przynajmniej kilka pytań, które rodzą się w mojej głowie. Jednak zanim ona wreszcie się odezwała zabrzmiał dzwonek, a Mai popędziła na lekcję. 'Ja i tak Ci nie dam spokoju dopóki się nie dowiem o co w tym wszystkim do cholery chodzi.' Postanowiłem, powoli idąc w stronę klasy od historii. 'Czemu mi nie może po prostu powiedzieć co się dzieje? Czyżby to jakaś tajemnica? Więc dlaczego to mnie dotyczy? Wszystko jest jakieś dziwne odkąd Mai się pojawiła.' Rozmyślania przerwał mi widok UCZĄCEJ się klasy. 'Sprawdzian mamy czy co?' Usiadłem na swoim miejscu i wziąłem przykład od reszty, bo jeszcze się okaże, że o czymś nie wiem. 'Chwila... Od kiedy to mi zależy na ocenach? W dodatku jak mam o czymkolwiek wiedzieć, skoro nawet na lekcjach nie słucham?' Śmiech... Kiedy się obróciłem w stronę źródła dźwięku, ujrzałem fioletowo włosą, jednak nie wyglądała jakby było jej do śmiechu, ale wydawał mi się jakiś znajomy. W dodatku to nie brzmiał radośnie, a raczej tak wrednie jakby się nabijała ta osoba z kogoś. Dopiero teraz spostrzegłem zdziwiony wzrok Mai, który wbiła we mnie.
-Czy ty... słyszałeś ten śmiech?- zapytała ponownie zasłaniając twarz swoimi fioletowymi włosami, przez które dalej wbijała we mnie wzrok. Jej ciemnofioletowe oczy przebijały się przez jej gęste włosy o tym samym kolorze, lecz w jasnym odcieniu.
- Tak, słyszałem. Przecież od tego mam uszy.- odpowiedziałem, posyłając jej wzrok mówiący "Jesteś Idiotką". Na co Mai odpowiedziała tak samo poniżającym wzrokiem.
- Ten śmiech należy do pewnej upadłej anielicy.- zaczęła, a po chwili wahania wyciągnęła z mojego plecaka zeszyt od matematyki i otworzyła na rysunku Niny.- To była ona.-
-Fajnie, że jej tutaj nigdzie nie widać.-zauważyłem i najwidoczniej była to głupia odpowiedź, przynajmniej zdaniem fioletowo włosej.
-Idioto, anioły posługują się magią i w dodatku ona jest aniołem, więc ludzie jej nie widzą.-
- To czemu widziałem ją dzisiaj? W dodatku widzę także Ciebie.- najwidoczniej Mai była zaskoczona moim pytaniem, jednak zanim odpowiedziała rozbrzmiał dzwonek. Kartkówka. Kolejna jedynka. Jakże udany dzień. Jednak dowiedziałem się czegoś dziwnego po lekcjach od Mai. To było wręcz śmieszne, bo nie miało sensu. Ale po kolei. Wróćmy do szkoły...

Szkoła, godzina 14.27
Nareszcie koniec lekcji. Już założone słuchawki, gdy nagle słyszę:
- Cas! Czekaj!- odwracam się i widzę Mai. Jak teraz jej się lepiej przyjrzałem to zauważyłem, że coś dziwnego się z nią dzieje. Jakby coś przez ubranie prześwitywało.<Cycki cholera widzisz wiesz? Mai: Chciałby. Pfff...>
- O co chodzi?- zapytałem z moim typowym, znudzonym wzrokiem.
- Jak już wiesz jestem twoim aniołem stróżem i tutaj nie jestem dlatego, bo chcę.- zaczęła, a ja już zaciekawiony się wpatrywałem w nią i uważnie słuchałem.
- Ale dlaczego tu jesteś?- popychany ciekawością zacząłem ją popędzać.
- No więc...-

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 4

"Tu umierają anioły"


<powracamy do perspektywy Cas'a>


Byłem wściekły jak zawsze gdy ktoś obraża Ninę, jednak nie spodziewałem się takiej mojej reakcji na słowa Mai. Uniosłem rękę, a po chwili było słychać jęk bólu fioletowowłosej. <... to... dziwnie brzmi, ale kij z tym> Jednak to nie moja ręka ją uderzyła, bo ja nawet jej nie dotknąłem. Nie mam pojęcia jak to możliwe, ale to wyglądało tak jakby uderzyło Mai powietrze. 'Co jest nie tak z moim mózgiem?' Zastanawiałem się. Jednak jak zobaczyłem, że fioletowo oka rozciera policzek i zobaczyłem czerwony ślad to zrozumiałem, że to nie była żadna halucynacja. Spojrzałem w jej oczy, lecz ona patrzyła na coś za moimi plecami. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było. 'A może po prostu ja tej osoby nie widzę, ale Mai tak?'  Jednak nie miałem jak się jej zapytać, ponieważ ona ze łzami w oczach uciekła cicho powtarzając "Przegrałam". 'O co jej chodzi?' Pytałem się w myślach. Po chwili wróciła Evelynn. Wyglądała normalnie, ale widziałem w jej oczach przerażenie. To był chyba najdziwniejszy dzień w moim życiu, więc nic dziwnego że ledwo co się położyłem się na łóżku, a już spałem. 
Następnego dnia obudziłem się i zobaczyłem znajomą twarz, ale nie to nie była moja siostra, a zmarła Nina. Przestraszony szybko wstałem i odszedłem jak najdalej od niej. Widząc moją reakcję zrobiła smutną minę, lecz jej oczy nie były takie jak kiedyś. W ogóle wyglądała całkiem inaczej i te skrzydła... 'Wygląda tak jak na moim rysunku.' Zauważyłem zaskoczony. 
- Kim ty jesteś?- zapytałem się dziewczyny z nadzieją, która z drugiej strony mnie przerażała. Bałem się, że to naprawdę Nina, że się zmieniła w...
- Jak to kim? To ja Nina. - odpowiedziała z uśmiechem, który zapewne miał mnie uspokoić, ale był też taki wredny. 'Wygląda była z czegoś zadowolona... Chodzi o Mai? Ale czemu?' - Chodziło Ci zapewne o to CZYM aktualnie jestem, a jestem tak zwanym upadłym aniołem. Jednak to tylko brednie, że upadłe są złe. Tak naprawdę te zwykłe anioły...- urwała i się skrzywiła na myśl o nich.- Im nie można ufać. Może i wyglądają tak niewinnie, ale tak naprawdę gdy stracisz czujność wbiją Ci nóż w plecy.- zakończyła to z takim nie smakiem na twarzy, ale coś mi mówiło, że tak naprawdę kłamie. Po chwili odeszła, a ja szybko musiałem przygotować się do szkoły. Cały czas w mojej głowie kołotało pytanie "Czemu mnie okłamała?"
'Kolejny dzień pełen cierpienia.' Z taką myślą wszedłem do klasy, jednak czegoś mi brakowało. Usiadłem na swoim miejscu przy oknie i się rozpakowałem. 'Chwila... A gdzie ta blondi i Mai?' Dopiero wtedy dostrzegam ich brak. Jednak chwilę przed przybyciem nauczyciela wparowała zdyszana fioletowo włosa. Jednak coś było w niej dziwnego, a mianowicie jej twarz była zasłonięta przez włosy. Po jakimś czasie nie pytając o zgodę usiadła obok mnie i szybko się rozpakowała. Właśnie w tej samej chwili weszła nasza wychowawczyni i zaczęła nawijać o jakiejś uroczystości, która odbędzie się w przyszłym tygodniu. Jak można było się tego spodziewać praktycznie cała klasa rozmawiała całkowicie innych rzeczach. Wyjątki stanowili tylko Ci co byli zainteresowani tym o czym pani mówi oraz ja i Mai. Jednak niezbyt słuchałem o co chodzi. Nagle Mai spadł długopis, którego nie wiedzieć czemu używała. Kiedy się po niego schylała musiała odsłonić włosy, żeby go zobaczyć i jakimś cudem zobaczyłem jej twarz... która nie przypominała jej twarzy. Była cała poobijana, brudna i w niektórych miejscach można było zobaczyć resztki zaschniętej krwi, a dodatkowo jej oczy były całe czerwone, zapewne od płaczu. 
- Co Ci się stało?- zapytałem jej szeptem, gdy już wróciła do swoich poprzednich zajęć. Jednak w odpowiedzi tylko pokręciła głową w nieznanym mi przekazie. 'Co się tutaj do cholery dzieje? Najpierw rysunki, potem Nina, a teraz pobita Mai...' Zastanawiałem się w myślach, a kiedy wreszcie lekcja dobiegła końca poszedłem do miejsca w którym dawno nie byłem. Zszedłem po schodach na pierwsze piętro, a następnie wszedłem do trzecich drzwi po lewej. Jak na przerwę było tam strasznie cicho, ale nikogo to nie dziwi. W końcu to biblioteka. Przerywał tą ciszę tylko jedynie ledwo słyszalny płacz. Spojrzałem w stronę źródła dźwięku i zobaczyłem nikogo innego jak fioletowowłosą. Ruszyłem w jej stronę, jednak zanim dotarłem na miejsce usłyszałem jej głos:
-Odejdź stąd...- przystanąłem na chwilę. Widziałem jej łzy leżące na podłodze i miałem wrażenie, że coś jest nie tak.
- Co się stało?- spytałem w tym samym czasie, co ponowiłem wędrówkę do fioletowowłosej. Ona nic nie odpowiadała, więc i ja w milczeniu szedłem do niej.
- Możesz zostawić mnie w spokoju?- odezwała się w końcu Mai, a ja przecząco pokręciłem głową.- Czemu? Ja... Ja chcę zostać sama.- powiedziała już powoli łamiącym sę głosem.
- A ty mnie zostawiłaś, gdy chciałem zostać sam?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Nie wiedzieć czemu, ale czułem, że to co ona przede mną ukrywa dotyczy też mojej osoby.

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 3

"Nie wszystkie anioły są dobre"
                                         Morgana



Perspektywa Mai
Okolice mieszkania Nightsky'ów
14.59




'Głupio mi, bo to ja sprawiłam, że inni zaczęli krzywdzić Cas'a, jednak z drugiej strony to przez niego jest teraz tak jak jest.' Toczyłam w myślach wewnętrzną walkę ludzkiej natury z anielską. Straciłam posadę anioła stróż Cas'a przez jego wieczną żałobę, bo rada nie rozumiała i nigdy nie zrozumie jak trudno goją się takie rany.
"Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
I miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała."
Ten fragment pewnego wiersza często chodził mi po głowie odkąd się jego nauczyłam za życia. 'Tęsknię za nim...'

72 lata temu, miejsce nieznane

- Mai co się tak ociągasz?- popędził mnie różowowłosy chłopak, który stał jakieś 10 centymetrów ode mnie.
- Poprostu czekam na TWOJĄ siostrę?- odpowiedziałam podkreślając przedostatnie słowo, a po chwili obejrzałam się za kuzynką. Była jakieś 15 metrów od nas. Usiadłam na chwilę na ziemi i zaczekałam na różowowłosą. Cała nasza trójka była pozbawiona rodziców, lecz tylko ja wiedziałam jak to się stało. Jak można było się domyślić wpłynęło to na moje zachowanie, a w moich oczach zawsze można było zobaczyć smutek choć na twarzy mogłam mieć uśmiech od ucha do ucha. Gdzie szliśmy? Nigdzie, cały czas wałęsaliśmy się od miasta do wsi albo na odwrót. Szukaliśmy schronienia, ale nigdy nam nie pozwolo zostać na dłużej. Mieliśmy tylko miejsca na tymczasowy odpoczynek. Tym razem był nim stary zamek. Był poniszczony ale chronił od zimna. Emily widząc go odrazu zapomniała o zmęczeniu.
- Pobawmy się! Ja i Mai będziemy księżniczkami, a ty Natsu będziesz rycerzem!- zarządziła różowowłosa z radością w oczach.
- Jestem za!- poprał ją brat.
- Ja? Księżniczką? Czyś ty na mózg upadła? Ja chcę być...- zastanowiłam się przy okazji rozglądając się po pustym pomieszczeniu. W pewnej chwili zobaczyłam wizerunek anioła. Był niesamowity. Piękna, długa, biała szata i do tego ogromniaste skrzydła o tym samym kolorze ze złotymi zakończeniami. 'To był pierwszy raz gdy zapragnęłam zostać po śmierci aniołem.' Od tego czasu stałam się pobożna i każdego dnia się modliłam. Jednak coś musiało zaburzyć nam błogi spokój...
Tydzień po naszym przybyciu do zabytku bawili się jak zwykle w jakieś zabawy. Ja siedziałam sama w ukryciu i się modliłam. W momencie gdy skończyłam tę czynność zauważyłam, że idzie jakiś facet i ma nóż. Szybko pobiegłam do kuzynostwa ostrzec, lecz przyszłam za późno. Już dobierał się do Emily i olewał Natsu.
- Zostaw ją!- krzyknęłam, ten na mnie spojrzał z rozbawieniem i puścił dziewczynę. Zaczął się do mnie zbliżać. - Uciekajcie! - kazałam bliźniakom, a ci z nie chęcią mnie posłuchali.
- Och jakie to szlachetne...- zadrwił mężczyzna.
- Nie wolni zabijać. - powiedziałam łapiąc za medalik, który kiedyś mi podarowała mama.
- Mam do czynienia z dzieckiem, które uważa, że Bóg je uratuje. - zaśmiał się przyszły człowiek. - Zaskoczę Cię. Bóg nie isntnieje.-
- Istnieje, musi istnieć!- upierałam się i nie zwątpiłam w to nawet gdy w mojej piersi był nóż. Ostatkiem sił wydukałam kilka słów.- Boże... miej ich...w.. opiece.-
- Żałosne- skomentował mój oprawca i wbił głębiej narzędzie zbrodni.

Teraźniejszość

Nagle usłyszałam myśli Cas'a. 'Nie,nie,nienienienienienienie' Powtarzałam w myślach, gdy pędziłam po schodach na piąte piętro. Wpadłam jak burza do jego mieszkania, a następnie pokoju. Stał na parapecie.
'Żegnajcie' Usłyszałam w głowie, akurat w tej chwili gdy go przytuliłam do siebie i po chwili sprowadziłam na podłogę. Zamknęłam okno i gdy na niego spojrzałam widziałam żal.
- Czemu? Czemu nie pozwoliłaś mi to w końcu zakończyć? Ty nic nie rozumiesz! Ty nie wiesz jak ja się czuję i ile przeżyłem!- zaczął na mnie krzyczeć, a ja w spokoju tego słuchałam.
- Wiem, więcej niż myślisz...- powiedziałam smutno, patrząc na rysunek na którym byłam ja. Chciałam go wziąć do ręki, ale chłopak mi go zabrał.
- Tak? Niby co wiesz? Znasz mnie od dwóch dni!- 
- Wiem co kryją długie rękawy na twoich rękach. Nawet nie wiesz ile razy widziałam jak się to okaleczasz. Wiem, że od przedwczoraj czujesz jakby ktoś Ciebie opuścił, a nawet kto...-
- Co? Jak to? Kto?- był zaskoczony jakby odkrył, że może rozmawiać z duchem. Chociaż tak właśnie jest. Ja w odpowiedzi pokazałam na rysunek w jego ręce.
- Ja- jedno słowo, a ile potrafi zmienić.
- Powinnaś zmienić dilera.- skwitkował czarnowłosy. I wiecie co? Zaśmiałam się. Pierwszy raz od kiedy umarłam.
- My anioły nie możemy ćpać, dementorze. - powiedomiłam go.
- A opuszczać swoich podopiecznych?- zadał to pytanie, którego się bałam.
- Nie opuściłam Ciebie. Poprostu straciłeś anioła stróża.-
- Poprostu?!- wydawał się być poirytowany tym co powiedziałam.
- Nie będę kłamać. Z własnej winy spowodowałeś to, że Rada spisała Ciebie na straty i tylko za moją namową dało Ci jedną, jedyną szansę. - podczas mowienia tego patrzałam jemu prosto w oczy.- Twoja żałoba po Ninie do tego doprowadziła, ale podświadomie dalej walczyłeś o życie. Ten drugi rysunek... Wiem, nakrzyczysz na mnie jak zawsze, ale... ona nie była taka jak myślisz...-
Był wściekły, ale nie krzyczał na mnie tylko uniósł rękę. 'On u-u-uderzy mnie?'

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Sorry, not sorry Cas, ale jeszcze się pomęczysz w tym swoim ukochanym mieście, gdzie umierają anioły, a na ich miejsce rodzą demony.
Mai: Skończ
Ok. Jeeeny Mai taka pobożna omg. To straszne ;_;