"To many do, many problems"
- No więc...- zaczęła tłumaczyć Mai.-Tego dnia co mnie w pewnym sensie zwolnili z bycia aniołem stróżem, załatwiłeś sobie miejsce na liście ludzi już nie do nawrócenia. Jednak... Jakby tu to powiedzieć... Na tej liście nie można zapisać nie ludzi, bo od razu napis zniknie.-
-A co to ma ze mną wspólnego?- zaczynałem się niecierpliwić. -Czemu mi to ona mówi? Czyżby...- pomyślałem o tym, jednak szybko odrzuciłem ten pomysł na bok, bo był zbyt nieprawdopodobny.
- Po zapisaniu Ciebie, napis zniknął.- powiedziała to co było czymś niemożliwym.
- Haha! Jestem człowiekiem. Nie widać?- - Wiesz... Ja nie jestem człowiek, a na niego wyglądam.- zauważyła. Niestety miała rację.
- Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że też nim nie jestem?- zapytałem nie pewnie. Wszystko wali się mi na głowę, pomyślałem.
- Na to wygląda...- powiedziała ze współczującym wzrokiem oraz smutkiem, który zawsze jej towarzyszył.
Teraz
Nie jestem człowiekiem, ta myśl cały czas chodziła mi w głowie, ale nie umiałem jej przyswoić. Skoro nim nie jestem to czym? Aniołem? Upadłym? A może wampirem? Chwila, wampiry nie lubią słońca a ja cały czas chodzę za dnia. Wilkołakiem? Nie, bo bym chyba wiedział o tym, że się zmieniam w czasie pełni, co nie? Czy nie? To czym ja do cholery jestem?! Nosz... Czemu nie mam numeru do Mai? Właściwie... Czy ona ma wogóle telefon? Hmmm... Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, a jako że nie było Evelynn byłem zmuszony do ruszenia czterech liter i otwirzenia drzwi. W chwili otwierania drzwi za nimi przez szparę ujrzałem fioletiwe kosmyki, a jakiś czas później widać było już całą Mai.
- Co ty tu robisz?-zapytałem zaskoczony.
- Pomagam w rozwiązaniu życiowej rozkminy pewnego człowieka- odpowiedziała z... UŚMIECHEM. Po raz pierwszy zobaczyłem ją uśmiechniętą i muszę przyznać, że wolałbym częściej taką widywać Mai.
- Czyli wiesz kim lub czym jestem?- zadałem kolejne pytanie, podświadomie dalej przyglądając się uśmiechniętej fioletowowłosej.
- Tak-
- Więc?- ponaglałem ją.
- Jesteś hm... jakby tu to powiedzieć. Bękartem inaczej dzieckiem anioła i upadłego. - zaczęła tłumaczyć.-Jednak to nie jest powód dla którego upadli się na Ciebie tak uwzięli. Chodzi głównie o twoje pochodzenie. Widzisz... Jesteś synem nie dość, że archanielicy to jeszcze... hmm Nie wiem jak upadli nazywają swoich przywódców...-
Kiedy skończyła moje oczy były chyba rozmiaru 5 złotych, a może i nawet większe. Nagle poczułem dziwny wiatr za sobą i ujrzałem przerażenie w wiecznie smutnych oczach Mai. Kiedy obróciłem się zobaczyłem nikogo innego jak Ninę.
- Widzę, że wreszcie się dowiedziałeś kim jesteś, a teraz pozwól że Cię zabiorę do Twojego nowego domu.- powiedziała prosto z mostu moja była.
- Chyba śnisz, że Ci tak po prostu pozwolę go zabrać.- odpowiedziała fioletowooka jednocześnie stając przede mną. <WoW Cas dziewczyny się o Ciebie kłócą. Cas: O h*j ja stąd lepiej spi*rdalam. A: Boisz się, że skończysz jak Elsword. C: Taaa, ale on cchyba nawet gorszej sytuacji. Bo jak wybierze Aishę to Eve go zabije i na odwrót, a jak spierdoli to obie go zabiją. A: Najlepsze wyjście to iluminati. C:...>
- On idzie ze mną!- krzyknęła czarnowłosa, a w jej ręce coś zaczęło się pojawiać.
- Po moim trupie.- odpowiedziała anielica <tego jeszcze określenia Mai nie używałam...> i po chwili obie miały przywołane miecze w ręce.
- To może ja ten.. no... sobie pójdę?- pomyślałem próbując dostać się do swojego pokoju. Jednak obie stały mi na drodze do mojej kryjówki. Po krótkim czasie zaczęła się walka... o mnie.
-Czy powinienem się z tego cieszyć czy raczej bać?- zapytałem się w myślach. Nina rzuciła się pierwsza na przeciwniczkę i spróbowała... odciąć jej skrzydła? - Chwila... Kiedy Mai ujawniła swoje skrzydła?- Jednak fioletowowłosa z łatwością sparowała cios i przy okazji zadała jej małą ranę na brzuchu. < ku*wa przefarbować jej tylko włosy na czarno i zostawić kawałek grzywki, a następnie obciąć włosy. Tadam! Cosplay Fiory gotowy.> Upadła lekko skrzywiła się, a następnie znowu zaatakowała, jednak i ten atak został obroniony oraz odbity, dzięki czemu pojawiła się kolejna rana na jej ciele. Właściwie cała walka na tym polegała, że po chyba 30 próbach zaatakowania przez Ninę, ta posiadała tyle samo ran. Mimo tego że były małe, ale nie płytkie i było ich dużo, dziewczyna powoli zaczynała się wykrwawiać. Anioł mimo tego, że może żyć wiecznie to łatwo go zabić. Jednak zwykły anioł się odrodzi, chyba że odetnie się im skrzydła, ale wtedy odradzają się jako człowiek. Za to upadłe umierają i stają się duchami.
Nina widząc swoje rany przeraziła się i wściekła odeszła.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~+~*~*
Czy tylko mi się wydaje, że ten rozdział jest chyba najdłuższym rozdziałem w CWaRD?
Mai: W końcu pisałaś go... miesiąc!!!
Ćśś... xD Magda potrafi pisać śm 3 miechy xD W dodatku ważne, że w końcu to napisałam.
PS: Jeśli dam radę napisać cały CWaRD to będzie miał tylko około 10 rozdziałów. Niezbyt długie opowiadanie... ale no cóż. Nie będę tego gunwa przedłużać, bo to nic nie da.